czwartek, 29 stycznia 2015

Szybko czy wolno?

Cześć!

            Ostatnio naszła mnie taka refleksja, o której rozmawiałem także na treningu z Danielem. Mianowicie ostatnio bardzo systematycznie zwiększałem prędkość przebieganych na treningu kilometrów. W tym momencie bieganie wybiegania na granicy 4:00/km nie stanowią już dla mnie wyzwania. Ogólnie rzecz ujmując mój trening znacząco zmienił się w porównaniu do lat poprzednich i zmianę tę poczytuję na wielki plus. Przede wszystkim zmiana polegała na koncentracji na jakości, kosztem nadmiernych, "pustych" kilometrów. Efekt jest taki, że ostatni raz tak dobrze biegało mi się jakoś w 2007 roku, co w bieganiu jest wiecznością... Przede wszystkim czuję, że mój bieg jest obecnie bardziej lekki i sprężysty. I tutaj właśnie pojawia się kwestia którą chciałbym poruszyć - szybkie bieganie, czy spokojne "klepanie" kilometrów?

            Obie teorie mają swoich zwolenników i przeciwników, ja jednak postaram się w miarę moich (skromnych) możliwości, przedstawić argumenty za i przeciw szybkiemu bieganiu na rozbieganiach.

            Do niewątpliwych plusów szybkiego biegania jest skrócenie czasu trwania treningu. Nie jest odkryciem, że kontuzje biegowe są to w znakomitej większości kontuzje przeciążeniowe. Jednym słowem - im dłużej trwa trening, nawet na niskiej intensywności, wydłuża się czas pracy mięśni i ścięgien, tak więc ryzyko kontuzji wzrasta. Ponadto, podczas wolnego biegania inaczej wyprowadza się krok, niż w przypadku swobodnego i szybkiego biegu. Ostatnio zauważyłem, że dla mnie bieganie w okolicach tych 4:00/km i szybciej wymaga już kroku zbliżonego technicznie do kroku startowego. Podczas wolnego truchtu, nie ma mowy np. o poprawnym wyprowadzeniu nogi przed siebie, bo zwyczajnie nie jest to potrzebne. Dzięki szybszym wybieganiom, aparat ruchu oraz układ nerwowy przystosuje się utrzymania prawidłowej sylwetki podczas biegu, co ma bezpośrednie przełożenie na technikę biegu podczas startów.

            Oczywiście szybkie bieganie ma również swoje mankamenty. Z pewnością wymaga ono bardzo dobrego przygotowania motorycznego. Bez tego bieganie szybkich rozbiegań może skończyć się co najmniej na nakładaniu się zmęczenia kolejnymi treningami, a w najgorszym razie na kontuzji. Warto więc podejść do sprawy z głową. Podejmując próbę "przyspieszenia" trzeba w pierwszej kolejności zmienić nastawienie do treningu, przez co rozumiem zmianę z ilości - w jakość. Koniecznym jest więc, przynajmniej na początku,  zmniejszenie liczby przebieganych kilometrów, a czas który wcześniej zajmowało bieganie warto - a nawet trzeba - poświęcić na zwiększenie siły i elastyczności aparatu ruchu - niestety wielu biegaczy tego nie lubi (ja również!), ale tylko dzięki temu, będzie możliwa poprawa jakościowa. Z doświadczenia mogę powiedzieć, że warto stopniowo wprowadzać się na wyższe prędkości, np. zaczynając od 1 treningu w tygodniu, aby w sposób łagodny i płynny wskoczyć na wyższy poziom, a w między czasie wzmacniać się wykonując dużo sprawności.

Ostatnie wybieganie, czyli krótko i na temat. 
            Jeżeli o mnie chodzi, to muszę się przyznać, że taka zmiana podziała na mnie bardzo dobrze. Przede wszystkim treningi stały się mniej nużące, a które wcześniej czasem mi się dłużyły. Dzięki temu o wiele przyjemniej wychodzi się na bieganie. Mam też wrażenie, że jestem bardziej zmobilizowany na treningach, a samo bieganie sprawia więcej radości. Lepsze samopoczucie z kolei przekłada się na lepszą gotowość do wykonania cięższych akcentów. Co ciekawe, nie licząc zakwasów (po sprawności) i bolących nogach po cięższej jednostce, nie odczuwam negatywnych skutków np. szybkiej dwudziestki w następnym dniu. Wcześniej, po dłuższym bieganiu, nogi były bardziej "tępe", ciężko było mi następnego dnia się rozpędzić. Teraz w zasadzie problem zniknął. Odpukać, w chwili obecnej nie narzekam na kontuzje, które jeszcze do niedawna stosunkowo często i w miarę regularnie się u mnie pojawiały.

            Jak zmiana filozofii do treningu przełoży się na wyniki - to się okaże, ale póki co jestem spokojny, że ten sezon będzie udany. Na chwilę obecną jednak mogę śmiało powiedzieć, że taki trening sprawia wiele satysfakcji i przyjemności.


            

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz