Cześć!
8
lutego w Gdyni odbywał się jak co roku Bieg Urodzinowy. Na kilka dni przed
startem miałem trochę problemy ze zdrowiem (naciągnięta dwójka w prawej nodze),
jednakże w środę po całkiem udanym zakresie postanowiłem jednak wystartować.
Pogoda
dopisała, bo temperatura skoczyła do niebotycznych 8,5 stopnia na plusie. Wiatr
też specjalnie nie doskwierał, więc jak na tę porę roku pogoda była praktycznie
idealna. Na starcie była całkiem mocna ekipa biegaczy, więc można było liczyć
na mocne bieganie. Pytanie było tylko jak zawodnicy zaprezentują się na tym
etapie przygotowań, co zawsze pozostaje zagadką.
Osobiście
kompletnie nie wiedziałem na co mnie stać, bo przez śnieg nie było mi dane za
bardzo się rozpędzić na treningach. Co więcej, przebiegłem ostatnio tylko jeden
akcent – tydzień temu poleciałem 8 razy 1 km w bardzo wolnym tempie, a i tak
nieźle się zmęczyłem.
Na starcie niepotrzebnie wyrwałem się do przodu... (fot. Dorota Żaczek) |
Mimo
to postanowiłem pójść od początku agresywnie i zobaczyć co z tego będzie. Jak
się niedługo później okazało przyjęta taktyka była kompletnie przestrzelona.
Już na 1 km czułem się niezbyt dobrze, mimo to jeszcze 3 km przebiegłem w
całkiem niezłym tempie. Od tego czasu błyskawicznej wkroczyłem na równię
pochyłą i kolejne km biegłem już w tempie znacznie powyżej 3:20, co kompletnie
nie jest bieganie na miarę moich oczekiwań i aspiracji. Zrezygnowany zszedłem z
trasy po 6 km…
Myślę
że ten nieudany dla mnie start przyszedł za wcześnie i po prostu za krótko
byłem w treningu żeby móc skutecznie powalczyć. Mam nadzieje że w maju moja
forma eksploduje i będę mógł pochwalić się nową życiówką.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz