piątek, 13 lutego 2015

Pierwsze przetarcie na hali!

Cześć!

            W ostatnim tygodniu rozpocząłem przygodę z bieganiem na hali. Pierwszy zaplanowany start był jednocześnie pierwszym w tym roku tak długim odcinkiem bieganym w kolcach po tartanie. Muszę przyznać, że mimo planów wystartowania na Halowych Mistrzostwach Polski, nie szykujemy się specjalnie pod sezon halowy. Wprawdzie odbyliśmy wspólnie z Danielem kilka szybszych sesji na treningu, ale z pewnością nie można powiedzieć, że hala jest naszym priorytetem. Zresztą jak sięgam pamięcią, to nigdy tak nie było - zawsze na hali biegałem co najwyżej średnio, nigdy też nie biegałem tam zbyt często. W tym roku mogę przynajmniej powiedzieć, że startów na krytej bieżni będę miał sporo, bo prawdopodobnie aż 4 (w tym 2 na Mistrzostwach Polski). Myślę jednak, że główna zasługa takiej ilości startów to nowa bieżnia, która została położona całkiem niedaleko Gdańska, czyli w Toruniu. W tej chwili, dzięki dobrej infrastrukturze drogowej, przejazd zajmuje około 2 godzin w jedną stronę.


            Wobec sprzyjających okoliczności, w środę 4 lutego pojechaliśmy z Danielem na miting lekkoatletyczny wystartować na 1500m. Niestety cała czołówka biegała dzień wcześniej, wobec czego można było przewidywać, że bieg będzie trzeba rozgrywać samemu. Start rozpocząłem całkiem dobrze, pierwsze 500 m minąłem w okolicach 1:17/18. W dalszej części niestety już zwolniłem, trochę bałem się, że mogę się "ugotować" przed minięciem kilometra. Tutaj wyszedł brak pewności siebie, spowodowany właśnie brakiem treningów - zwyczajnie nie byłem pewien, jak mój organizm zachowa się w czasie szybkiego biegu. Kilometr minąłem w granicach 2:40, także jak na 1500 m to niezbyt szybko. Dalej nie było lepiej, bez przekonania pokonywałem kolejne metry. Ani się nie zorientowałem, zadzwonił dzwonek oznaczający ostatnie koło. Mimo to nie szarpnąłem, dopiero ostatnia setka lekko przyciśnięta. Dobiegłem w czasie 4:03, czyli bez szału. Tym niemniej na biegu i po jego ukończeniu czułem się na tyle dobrze, że jestem przekonany, że w solidnej obsadzie i przy walce z rywalami spokojnie mogłem tego dnia wykręcić czas w granicach 3:58/59. Mimo więc dosyć przeciętnego wyniku, przynajmniej nabrałem pewności, że jestem w stanie spokojnie pobiec pierwszy kilometr dużo szybciej niż 2:40 i spróbować w dalszej części utrzymać to tempo. Myślę, że już niedługo będzie okazja pokazać pełnie moich możliwości, a im lepiej będę prezentował się na hali, tym lepszy będzie to prognostyk przed sezonem wiosennym, kiedy będę miał już przebiegniętych kilka mocnych jednostek wytrzymałości specjalnej.

            W dalszej części tygodnia trochę odpoczywałem, aby w sobotę zaliczyć kolejny akcent tempowy. Niestety w tym wypadku nie popisał się klub SKLA w Sopocie. W piątek po południu dzwoniłem tam, bo chciałem skorzystać z bieżni w dniu następnym. Pytam więc pani, która była po drugiej stronie słuchawki w biurze klubu, czy stadion jest odśnieżony. Otrzymałem odpowiedź twierdzącą, więc w sobotę rano pojechałem razem z Danielem na stadion SKLA, który... był całkiem zaśnieżony. Nie zastanawiając się długo, szybko pojechaliśmy szukać innej miejscówki (dla jasności - pani która wprowadziła mnie w błąd wciąż żyje). Ostatecznie znowu musieliśmy biegać na ZOO, bo asfalt na Nadleśnictwie Gołębiewo wciąż był pokryty lodem. Minusem pętli na ZOO jest to, że nie jest ona płaska - albo prowadzi lekko w dół, albo pnie się pod górę. Dodatkową atrakcją dla mnie było to, że będąc pewien, że będziemy biegali po stadionie, nie wziąłem startówek, tylko zwykłe buty do wybiegań. Mimo mojego kiepskiego nastawienia spowodowanego tymi przygodami, biegaliśmy całkiem żwawo, nawet szybciej niż pierwotnie było zakładane.


            Tydzień zakończyłem szybkim wybieganiem. Muszę przyznać, że odkąd zacząłem szybciej biegać rozbiegania, mam dużo lepsze nastawienie do treningu. Ostatnia "20" zajęła mi ok. 1:17:00, więc trening jest krótki i intensywny - to lubię.

            Tymczasem już w niedzielę chcę pojechać na start do Torunia. Tym razem obsada na 1500 m będzie bardzo mocna, nie pozostaje więc nic innego jak trzymać ogon i wytrzymać do samej mety - zapewne nie będzie to łatwe. Bardzo chciałbym pobiec wynik poniżej 3:57 i myślę, że mnie na to stać. Obym się nie pomylił. Wciąż jednak myślę o hali jako o mocnym przetarciu, próbie odbudowania mocy przed startami na 10 km oraz na 5000m na stadionie. Liczę, że dobra moc, przy mojej wytrzymałości którą przez ostatnie sezony wytrenowałem, przełoży się w końcu na bieganie 10 km w tempie poniżej 31 min.


            Za tydzień w sobotę, czyli wtedy kiedy będę biegał na Mistrzostwach Polski 1500 m, startuje Bieg Urodzinowy w Gdyni. Mimo że mnie tam nie będzie, będę się bacznie przyglądał rywalizacji i wynikom. Wszystkim startującym już teraz życzę powodzenia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz