Cześć!
W
ostatnim tygodniu rozpocząłem przygodę z bieganiem na hali. Pierwszy
zaplanowany start był jednocześnie pierwszym w tym roku tak długim odcinkiem
bieganym w kolcach po tartanie. Muszę przyznać, że mimo planów wystartowania na
Halowych Mistrzostwach Polski, nie szykujemy się specjalnie pod sezon halowy.
Wprawdzie odbyliśmy wspólnie z Danielem kilka szybszych sesji na treningu, ale
z pewnością nie można powiedzieć, że hala jest naszym priorytetem. Zresztą jak
sięgam pamięcią, to nigdy tak nie było - zawsze na hali biegałem co najwyżej
średnio, nigdy też nie biegałem tam zbyt często. W tym roku mogę przynajmniej
powiedzieć, że startów na krytej bieżni będę miał sporo, bo prawdopodobnie aż 4
(w tym 2 na Mistrzostwach Polski). Myślę jednak, że główna zasługa takiej
ilości startów to nowa bieżnia, która została położona całkiem niedaleko
Gdańska, czyli w Toruniu. W tej chwili, dzięki dobrej infrastrukturze drogowej,
przejazd zajmuje około 2 godzin w jedną stronę.
Wobec
sprzyjających okoliczności, w środę 4 lutego pojechaliśmy z Danielem na miting lekkoatletyczny
wystartować na 1500m. Niestety cała czołówka biegała dzień wcześniej, wobec
czego można było przewidywać, że bieg będzie trzeba rozgrywać samemu. Start
rozpocząłem całkiem dobrze, pierwsze 500 m minąłem w okolicach 1:17/18. W
dalszej części niestety już zwolniłem, trochę bałem się, że mogę się
"ugotować" przed minięciem kilometra. Tutaj wyszedł brak pewności
siebie, spowodowany właśnie brakiem treningów - zwyczajnie nie byłem pewien,
jak mój organizm zachowa się w czasie szybkiego biegu. Kilometr minąłem w
granicach 2:40, także jak na 1500 m to niezbyt szybko. Dalej nie było lepiej,
bez przekonania pokonywałem kolejne metry. Ani się nie zorientowałem, zadzwonił
dzwonek oznaczający ostatnie koło. Mimo to nie szarpnąłem, dopiero ostatnia
setka lekko przyciśnięta. Dobiegłem w czasie 4:03, czyli bez szału. Tym
niemniej na biegu i po jego ukończeniu czułem się na tyle dobrze, że jestem
przekonany, że w solidnej obsadzie i przy walce z rywalami spokojnie mogłem
tego dnia wykręcić czas w granicach 3:58/59. Mimo więc dosyć przeciętnego
wyniku, przynajmniej nabrałem pewności, że jestem w stanie spokojnie pobiec
pierwszy kilometr dużo szybciej niż 2:40 i spróbować w dalszej części utrzymać
to tempo. Myślę, że już niedługo będzie okazja pokazać pełnie moich możliwości,
a im lepiej będę prezentował się na hali, tym lepszy będzie to prognostyk przed
sezonem wiosennym, kiedy będę miał już przebiegniętych kilka mocnych jednostek
wytrzymałości specjalnej.
W
dalszej części tygodnia trochę odpoczywałem, aby w sobotę zaliczyć kolejny
akcent tempowy. Niestety w tym wypadku nie popisał się klub SKLA w Sopocie. W
piątek po południu dzwoniłem tam, bo chciałem skorzystać z bieżni w dniu
następnym. Pytam więc pani, która była po drugiej stronie słuchawki w biurze
klubu, czy stadion jest odśnieżony. Otrzymałem odpowiedź twierdzącą, więc w
sobotę rano pojechałem razem z Danielem na stadion SKLA, który... był całkiem
zaśnieżony. Nie zastanawiając się długo, szybko pojechaliśmy szukać innej
miejscówki (dla jasności - pani która wprowadziła mnie w błąd wciąż żyje).
Ostatecznie znowu musieliśmy biegać na ZOO, bo asfalt na Nadleśnictwie
Gołębiewo wciąż był pokryty lodem. Minusem pętli na ZOO jest to, że nie jest
ona płaska - albo prowadzi lekko w dół, albo pnie się pod górę. Dodatkową
atrakcją dla mnie było to, że będąc pewien, że będziemy biegali po stadionie,
nie wziąłem startówek, tylko zwykłe buty do wybiegań. Mimo mojego kiepskiego
nastawienia spowodowanego tymi przygodami, biegaliśmy całkiem żwawo, nawet
szybciej niż pierwotnie było zakładane.
Tydzień
zakończyłem szybkim wybieganiem. Muszę przyznać, że odkąd zacząłem szybciej biegać
rozbiegania, mam dużo lepsze nastawienie do treningu. Ostatnia "20"
zajęła mi ok. 1:17:00, więc trening jest krótki i intensywny - to lubię.
Tymczasem
już w niedzielę chcę pojechać na start do Torunia. Tym razem obsada na 1500 m
będzie bardzo mocna, nie pozostaje więc nic innego jak trzymać ogon i wytrzymać
do samej mety - zapewne nie będzie to łatwe. Bardzo chciałbym pobiec wynik
poniżej 3:57 i myślę, że mnie na to stać. Obym się nie pomylił. Wciąż jednak
myślę o hali jako o mocnym przetarciu, próbie odbudowania mocy przed startami
na 10 km oraz na 5000m na stadionie. Liczę, że dobra moc, przy mojej
wytrzymałości którą przez ostatnie sezony wytrenowałem, przełoży się w końcu na
bieganie 10 km w tempie poniżej 31 min.
Za
tydzień w sobotę, czyli wtedy kiedy będę biegał na Mistrzostwach Polski 1500 m,
startuje Bieg Urodzinowy w Gdyni. Mimo że mnie tam nie będzie, będę się bacznie
przyglądał rywalizacji i wynikom. Wszystkim startującym już teraz życzę
powodzenia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz