sobota, 8 czerwca 2013

Ostatni taki bieg, czyli GP Lęborka w przełajach 2012/2013

Cześć!
  Trochę juz czasu minęło od mojej ostatniej publikacji, więc w wolnej chwili postanowiłem coś ciekawego (mam nadzieję) napisać.
  Przez ostatni tydzień starałem się spokojnie powrócić do biegania, także w większości wykonywałem spokojnie i długie wybiegania. We wtorek umówiłem się na siłę biegową, którą robiłem z Danielem, Maćkiem i Radkiem. Potem środa, czyli standardowo bieganie po stadionie. W tym tygodniu postanowiliśmy zrobić dwa 4 kilometrowe odcinki w III zakresie, a chwilę później poprawiliśmy sześcioma 400 m. Wszystko było ok, następnego dnia nawet nie miałem zakwasów, co było sygnałem, że nogi już zaadoptowały się do biegania w kolcach. W samą porę można powiedzieć, bo okazało się że pomorska OZLA postanowiła wstępnie dopuścić do mitingu w Satrogardzie Gdańskim w dniu 15 czerwca bieg na 5000 m, gdzie będziemy podejmowali próbę zrobienia minimum na Mistrzostwa Polski.
Za tydzień wystartuję na tartanie pierwszy raz od 2007 roku!
  Zanim jednak nadejdzie start w Starogardzie, trzeba było trochę podbić się biegiem w Lęborku, w ramach przełajowego GP. Start odbył się dzisiaj. Była to też okazja do zaliczenia całego cyklu GP, który mam obligatoryjnie startować jako członek Lęborskiego Klubu Biegacza im. Braci Petk.
  W dniu dzisiejszym nie było jakiejś niesamowitej obsady, bo oprócz Daniela i mnie przyjechał jeszcze tylko Tomek Grycko, który jest tutaj wysoko w całym cyklu. Wiadomo było więc od początku, że to na nim jako faworycie bedzie spoczywał obowiązek dyktowania tempa biegu. Z uwagi na fakt że byłem niedawno chory i nie biegałem kilka dni, nie wiedziałem dokładnie na co mnie stać, więc postanowiłem przez cały bieg trzymać się możliwie blisko Daniela, licząc na to że uda mi się go zaskoczyć moim finiszem. 
  Niestety okazało się, że  dziś forma sprzed choroby już jakby uleciała, bo od samego początku nie czułem się za dobrze. Mimo wolnych pierwszych 2 kilometrów już całkiem mocno dyszałem, co nie było dobrym prognostykiem na dalsze kilometry. Kiedy na 2 kole Tomek szarpnął, ja starałem się utrzymać plecy Daniela - bezskutecznie. Przez 2 koło Daniel wyrobił sobie nade mną ładną przewagę, a w mniej więcej takiej samej odległości co ja byłem do Daniela, on miał do prowadzącego Tomka. Pomimo tego że na 3 kole starałem się szarpać i przyspieszać, nie byłem jednak wstanie zniwelować straty jaka dzieliła mnie do Daniela. Pocieszeniem jest może tylko to, że jeszcze bardziej mi nie odbiegł. Ostatecznie zakończyłem bieg na 3 pozycji. Przegrana z takimi rywalami nie jest może powodem do rozpaczy, jednakże życzyłbym sobie tego, żebym mógł trochę dłużej utrzymać bieg w ich tempie. Trudno. Niestety za chorobę i przerwę w bieganiu musiałem zapłacić frycowe. Tegoroczne GP w Lęborku nie zakończę więc na pudle, być może na jesieni będę prezentował się lepiej na tej imprezie.
Dzisiaj to ja oglądałem plecy rywali...
  Tymczasem można już powoli myśleć o biegu na 5000 m w Starogardzie Gdańskim i o 10 km, które będę biegał w Gdyni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz