czwartek, 1 stycznia 2015

Grudniowe retrospekcje

Cześć!

            Ostatni miesiąc to ciągła absencja na blogu, spowodowana zarówno sprawami zawodowymi, jak i osobistymi. Jako amator, często muszę zmierzyć się z problemem braku czasu i odpowiedniego ustawienia priorytetów. Niestety blog schodzi u mnie na dalszy plan, kiedy mam do wyboru pisanie kolejnego wpisu czy odpoczynek po zaganianym dniu, wybieram odpoczynek... Tak to już jest, mam jednak nadzieję, że nowy 2015 rok przyniesie pozytywne zmiany, w tym także większy zapał do tworzenia nowych postów. Tematów z pewnością nie brakuje, a to już połowa sukcesu.

            W międzyczasie, to jest tuż po Przełajowych Mistrzostwach Polski w Krakowie przeziębiłem się, co spowodowało przerwę w treningach. Tutaj muszę napomknąć, że nie miałem żadnego roztrenowania, tylko spokojnie zaczęliśmy przygotowania do nowego sezonu. Kilka dni przerwy spowodowały, że ominęło mnie kilka ciężkich jednostek treningowych, wiec przez kolejny tydzień miałem duże problemy z wytrzymaniem zaaplikowanych obciążeń. Forma, którą miałem na Mistrzostwach Polski już dawno odeszła w niepamięć, trzeba budować wszystko od nowa. Obecnie, jak to zwykle bywa w tym czasie, mamy zadane dużo siły i wytrzymałości tlenowej, jednak codziennie jest jakiś element na treningu, na którym można się porządnie zmęczyć.

            Na 28 grudnia przypadał także mój ostatni bieg w tym roku, czyli GP City Trail w Gdańsku. Nie byłem chyba do niego optymalnie przygotowany, a po drugie całkiem mocno trenuje, więc nie spodziewałem się fajerwerków. Na starcie stanęli min. Daniel Formela, Michał Rolbiecki, Michał Czapiński oraz Łukasz Gurfinkiel. Tego dnia pierwszy raz sypnęło trochę śniegiem (na szczęście nie dużo), więc trasa była trochę śliska - bez kolców ani rusz. Przez cały dystans na prowadzeniu zmieniałem się z Michałem Rolbieckim, reszta zawodników biegła niedaleko z tyłu. Niestety tego dnia okazało się bardzo boleśnie, że moje inklinacje do szybkich finiszów nie zawsze się sprawdzają, w szczególności kiedy forma nie dopisuje. Na ostatnich 300 m po początkowym moim ataku, Michał odpowiedział mi tym samym i skutecznie finiszował na 1 miejscu z przewagą nade mną ok. 3 sek. Na dalszych pozycjach przybiegli odpowiednio - Michał Czapiński, Daniel Formela i Łukasz Gurfinkiel. Bieg mogę zaliczyć chyba do gorszych w tym roku - kompletny brak reakcji na wydarzenia podczas biegu, nie wykorzystałem szans na urwanie się w kluczowych momentach, ale być może jest tak, że jak jest się słaby, to i trudno jest wykorzystać atuty, którymi się dysponuje...

            Nowy rok przynosi jednak nowe możliwości. Bieganie nauczyło mnie, że sukces można osiągnąć tylko dając z siebie maksimum, zresztą podobnie jest w życiu zawodowym czy osobistym. Tak więc życzę wszystkim, aby nie zabrakło zaangażowania w podążaniu do celu, a sukcesy przyjdą same!


            

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz