sobota, 28 marca 2015

Udany start w Lęborku

Cześć!
           
            Dzisiaj pojechałem do Lęborka, aby po raz kolejny wystartować w miejscowym Grand Prix biegów przełajowych. Ten start miał dać odpowiedź, jaka jest moja dyspozycja po Mistrzostwach Polski i czy słaby bieg w niedzielę był tylko potknięciem.


            Na starcie stanęli między innymi - faworyt zawodów Tadeusz Zblewski, Błażej Król czy Mariusz Borychowski. Znając styl biegania moich rywali, spodziewałem się spokojnego początku i stopniowego podkręcania tempa - nie myliłem się. Po starcie zająłem miejsce na czele, tuż za Tadkiem. Już po pierwszym kilometrze uformowała się czołowa grupa biegaczy, złożona z w/w zawodników oraz dwóch czy trzech juniorów. Pierwsze koło było spokojne, ale zegarek z GPS-em, który zabrałem ze sobą już wskazywał, że drugi kilometr był szybszy od pierwszego. Stopniowo czołówka zaczynała się wykruszać. Pod koniec 2. pętli wyszedłem na prowadzenie i zacząłem miarowo przyspieszać. Na szczęście dzisiaj czułem się dobrze, stąd decyzja o wyjściu na czoło stawki. Na ostatnie koło wbiegałem jako pierwszy. Wtedy doskoczył do mnie Tadek Zblewski, który zdecydował się równym, szybkim tempem wypracować sobie bezpieczną przewagę, aby nie doszło do krótkiego finiszu. Niestety na kilkudziesięciometrowym wzniesieniu wyrobił sobie przewagę, która nie uległa już zmianie aż do mety. Zawody zakończyłem na 2. pozycji, jednakże jestem całkiem zadowolony z mojej dzisiejszej postawy. Przede wszystkim wygląda na to, że łapię powoli świeżość, której zabrakło w niedzielę na Mistrzostwach Polski. Na koniec podaję poszczególne pełne kilometry z dzisiejszego biegu (trasa ma nieco ponad 6 km), według wskazania mojego Polara: 3:17 3:10 3:09 3:05 3:02 3:01.

piątek, 27 marca 2015

Relacja z Przełajowych Mistrzostw Polski w Iławie

Cześć!
            Nadszedł czas na krótkie podsumowanie mojego startu na Mistrzostwach Polski w przełajach, które w tym roku odbywały się w Iławie.

            Zacznijmy od trasy, która była całkiem ciekawa. Biegi rozgrywane były na 1 - kilometrowej pętli, o trawiastej nawierzchni. O takiej trasie mówi się zwykle, że jest "techniczna" - było kilka zbiegów, a także kilka wzniesień, a także 2 - 3 zakręty o kącie ok. 180 stopni. Wobec tego konieczna była ciągła zmiana rytmu biegu, co wpływało na widowiskowość rywalizacji. Szkoda tylko, że głównymi widzami byli trenerzy i inni zawodnicy...

            Przed biegiem zaplanowałem sobie, że zacznę spokojnie, a na dystansie będę systematycznie przesuwał się do przodu. Takie rozwiązanie idealnie sprawdziło się w Krakowie, więc liczyłem, że i tym razem przyniesie dobre efekty. Same założenie okazało się trafione, jednak tego dnia nie to było moim problemem.

            Niestety, w dniu startu nie było gazu w nogach. Sezon halowy i mocna robota wykonana w ostatnich tygodniach mocno dała mi się we znaki. Wprawdzie kilka dni przed samymi zawodami nie odczuwałem zmęczenia, jednak już podczas biegu odczuwałem duże problemy z utrzymaniem tempa biega. W zasadzie od samego początku biegłem napięty, a prędkość biegu sprawiała mi problem. Dla mnie bieg skończył się już po 2 km, czyli w połowie dystansu. Na trzecim kole poczułem, że już słabnę, musiałem zmienić styl biegu, "zejść" z biegu na śródstopiu, na bieganie przez całą stopę, po prostu nie miałem już siły żeby utrzymać "moją naturalną" technikę biegu. Wbiegając na ostatnie koło w zasadzie już dogorywałem, efektem czego zostałem na ostatnim kilometrze wyprzedzony przez bodaj 3 lub 4 zawodników. Nawet zerwanie się na ostatnich 150/200 metrach nic nie dało - nie byłem w stanie na końcu doskoczyć do dwóch zawodników którzy biegli dosłownie metr, dwa przede mną. W efekcie zająłem słabe, 16. miejsce.

            W zasadzie można dopatrywać się kilku przyczyn słabej dyspozycji. Przede wszystkim przekonałem się, że bardzo trudno jest mieć dwa szczyty formy w krótkim odstępie czasu. Sezon halowy, a w szczególności bieg na 1500 m i wynik 3:54 było chyba 110 % tego, co powinienem osiągnąć na hali. Po Halowych Mistrzostwach Polski czułem się bardzo zmęczony, a dosłownie tydzień później zaczęliśmy ostrą robotę do przełajów. Niestety organizm nie zdołał się po tym wszystkim zregenerować, czego efektem był nieudany start w przełajach. Myślę, że w przyszłym roku z pewnością trzeba będzie z czegoś zrezygnować i prawie na 100 % będzie to hala. Zresztą niewielu było zawodników startujących i na hali i w przełajach, a jeszcze mniej, którym udało się te dwie rzeczy dobrze połączyć. A w zasadzie była to tylko jedna osoba - Tadeusz Zblewski, który na przełajach zajął bardzo wysokie 5. miejsce. Nie ma jednak co się załamywać, bo zapewne efekty ciężkiej pracy wykonanej do tej pory dadzą efekt na kolejnych startach.


            Najbliższy bieg mam już jutro w Lęborku, gdzie będę rywalizował na 6 km przełajowej trasie, a potem, już po Świętach w na podobnym dystansie także w biegu Szpęgawskim. 

piątek, 20 marca 2015

Zakończenie City Trial 2014/2015

Cześć!

            To będzie krótki wpis informacyjny. Z uwagi na konflikt terminów, zmuszony będę ponownie odpuścić ostatni już start z cyklu City Trial. Niestety Mistrzostwa Polski w przełajach odbywają tego samego dnia co zawody rozgrywane w Gdyni...

            Nigdy nie ukrywałem, że moim celem jest prowadzenie rywalizacji na najwyższym możliwym dla mnie poziomie, a ponadto dla mnie osobiście każde Mistrzostwa Polski mają absolutny priorytet. Właśnie dlatego musiałem odpuścić 5 bieg z cyklu City Trial w Gdańsku - w tym czasie startowałem na Halowych Mistrzostwach Polski w Toruniu.

            Formalnie, wciąż mam szanse na wygranie całego cyklu - startowałem 4 razy i byłem odpowiednio: 1,1,2,1. Mój konkurent oraz dobry kolega Michał Rolbiecki, który wciąż ma szanse na wygranie cyklu, musi w ostatnim biegu wygrać i pobiec mój rekord trasy wynoszący 16:38. Co ciekawe, okazało się, że moje jedno potknięcie (czyli 2 miejsce), ma znaczenie w ostatecznym rozrachunku, bo otwiera drogę Michałowi do wygrania cyklu. Cóż, w sporcie tak jest, że wygrywa mocniejszy, a ja jeśli nie wygram, będę mógł mieć pretensje tylko do siebie, że moja dyspozycja nie była na tyle równa, aby zapewnić sobie zwycięstwo już po czterech biegach. Mimo to bardzo się cieszę, że w styczniu mimo zatrucia zdecydowałem się jednak pobiec, bo jak się okazuje, mógłbym wcale nie być nawet sklasyfikowany w cyklu!


            Uważam, że nie możemy denerwować się na rzeczy, na które nie mamy wpływu, tak więc ze spokojem poczytam jak ułoży się rywalizacja na zawodach w Gdyni. Wszystkim startującym wypada więc życzyć dobrej dyspozycji i satysfakcji z ukończenia cyklu i osiągniętych rezultatów, a Michałowi życzę ponadto rekordu trasy. Do zobaczenia jesienią! 

sobota, 14 marca 2015

Raport z marca

Cześć!

            Ostatnie trzy tygodnie po sezonie halowym, zapowiadały się pod znakiem krótkich przygotowań do Przełajowych Mistrzostw Polski. W zasadzie podbudowa mięśniowo - szybkościowa jest już zrobiona dzięki startom na hali, także teraz wystarczyło tylko się podbić, no i co najważniejsze - wypocząć.

            Dla mnie osobiście start na krótkim dystansie w przełajach bardzo przypomina bieg na 3000 m, który biegałem w hali, czyli od początku mocno do przodu, bo dystans relatywnie krótki i zapewne nikt nie będzie się oglądał za siebie. Mam nadzieję, że dzięki startom na hali, nawet szybkie otwarcie biegu nie da mi się za mocno we znaki.

            Tymczasem po zakończeniu Halowych Mistrzostw Polski, mieliśmy z Danielem jeden lżejszy tydzień, przeznaczony na regenerację i złapanie oddechu. Natomiast potem, przez dwa tygodnie mieliśmy w planie ciężką robotę, składającą się przede wszystkim z trzech akcentów w tygodniu, a także niezliczonej ilości rytmów - łącznie w ciągu dwóch tygodni mieliśmy wykonać przeszło setkę. W zasadzie poza dwoma luźniejszymi dniami, całe dwa tygodnie były bardzo ciężkie. W poniedziałki wykonywaliśmy siłę biegową, w środę tysiące, a w sobotę crossa. Można śmiało powiedzieć, że nogi nie nadążały się regenerować, kiedy zaczynał się kolejny akcent. Mimo ciężkich przejść w pierwszym tygodniu, w drugim już biegało mi się już dużo lepiej. Być może to zasługa tej dużej ilości rytmów, ale o wiele lepiej łapałem odpowiednią kadencję kroków, dzięki czemu lepiej szło na tysiącach w środę i na crossie w dniu dzisiejszym. Co ważne, drugi tydzień, mimo że nogi były już zmęczone, udało mi się każdy akcent wykonać dużo szybciej, niż tydzień wcześniej, z czego można być zadowolonym. Tym niemniej, zdecydowanie najbardziej jestem zadowolony z tego, że te dwa tygodnie dobiegły już końca! Zresztą dziś po treningu musiałem udać się na krótki spoczynek, ale niech jako dowód jak ciężki był dziś trening stanowi fakt, że ostatecznie nie udało mi się zasnąć, a wszystko przez... bolące nogi. Wprawdzie jutro jest jeszcze w planie luźne wybieganie, ale to śmiało można potraktować jako wypoczynek. Następny tydzień to już luzowanie, no i wisienką na torcie będzie start MP w przełajach.

            Nie ukrywam, że miło by było wywalczyć co najmniej taką samą lokatę jak w zeszłym roku, kiedy byłem 5. Na pewno lekko nie będzie, ale na pocieszenie pozostaje fakt, iż z całą pewnością w chwili obecnej jestem mocniejszy i szybszy. Być może i tym razem przyda się moja mocna końcówka, bo na imprezach tej rangi zwykle jest bardzo ciasno, a odległości pomiędzy zawodnikami wpadającymi na metę - minimalne. Pewne jest jednak to, że łatwo skóry nie sprzedam.