Cześć!
Ostatnie
trzy tygodnie po sezonie halowym, zapowiadały się pod znakiem krótkich przygotowań
do Przełajowych Mistrzostw Polski. W zasadzie podbudowa mięśniowo -
szybkościowa jest już zrobiona dzięki startom na hali, także teraz wystarczyło
tylko się podbić, no i co najważniejsze - wypocząć.
Dla
mnie osobiście start na krótkim dystansie w przełajach bardzo przypomina bieg
na 3000 m, który biegałem w hali, czyli od początku mocno do przodu, bo dystans
relatywnie krótki i zapewne nikt nie będzie się oglądał za siebie. Mam
nadzieję, że dzięki startom na hali, nawet szybkie otwarcie biegu nie da mi się
za mocno we znaki.
Tymczasem
po zakończeniu Halowych Mistrzostw Polski, mieliśmy z Danielem jeden lżejszy
tydzień, przeznaczony na regenerację i złapanie oddechu. Natomiast potem, przez
dwa tygodnie mieliśmy w planie ciężką robotę, składającą się przede wszystkim z
trzech akcentów w tygodniu, a także niezliczonej ilości rytmów - łącznie w
ciągu dwóch tygodni mieliśmy wykonać przeszło setkę. W zasadzie poza dwoma
luźniejszymi dniami, całe dwa tygodnie były bardzo ciężkie. W poniedziałki
wykonywaliśmy siłę biegową, w środę tysiące, a w sobotę crossa. Można śmiało
powiedzieć, że nogi nie nadążały się regenerować, kiedy zaczynał się kolejny
akcent. Mimo ciężkich przejść w pierwszym tygodniu, w drugim już biegało mi się
już dużo lepiej. Być może to zasługa tej dużej ilości rytmów, ale o wiele
lepiej łapałem odpowiednią kadencję kroków, dzięki czemu lepiej szło na
tysiącach w środę i na crossie w dniu dzisiejszym. Co ważne, drugi tydzień,
mimo że nogi były już zmęczone, udało mi się każdy akcent wykonać dużo
szybciej, niż tydzień wcześniej, z czego można być zadowolonym. Tym niemniej,
zdecydowanie najbardziej jestem zadowolony z tego, że te dwa tygodnie dobiegły
już końca! Zresztą dziś po treningu musiałem udać się na krótki spoczynek, ale
niech jako dowód jak ciężki był dziś trening stanowi fakt, że ostatecznie nie
udało mi się zasnąć, a wszystko przez... bolące nogi. Wprawdzie jutro jest jeszcze
w planie luźne wybieganie, ale to śmiało można potraktować jako wypoczynek.
Następny tydzień to już luzowanie, no i wisienką na torcie będzie start MP w
przełajach.
Nie
ukrywam, że miło by było wywalczyć co najmniej taką samą lokatę jak w zeszłym
roku, kiedy byłem 5. Na pewno lekko nie będzie, ale na pocieszenie pozostaje
fakt, iż z całą pewnością w chwili obecnej jestem mocniejszy i szybszy. Być
może i tym razem przyda się moja mocna końcówka, bo na imprezach tej rangi
zwykle jest bardzo ciasno, a odległości pomiędzy zawodnikami wpadającymi na
metę - minimalne. Pewne jest jednak to, że łatwo skóry nie sprzedam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz