sobota, 14 marca 2015

Raport z marca

Cześć!

            Ostatnie trzy tygodnie po sezonie halowym, zapowiadały się pod znakiem krótkich przygotowań do Przełajowych Mistrzostw Polski. W zasadzie podbudowa mięśniowo - szybkościowa jest już zrobiona dzięki startom na hali, także teraz wystarczyło tylko się podbić, no i co najważniejsze - wypocząć.

            Dla mnie osobiście start na krótkim dystansie w przełajach bardzo przypomina bieg na 3000 m, który biegałem w hali, czyli od początku mocno do przodu, bo dystans relatywnie krótki i zapewne nikt nie będzie się oglądał za siebie. Mam nadzieję, że dzięki startom na hali, nawet szybkie otwarcie biegu nie da mi się za mocno we znaki.

            Tymczasem po zakończeniu Halowych Mistrzostw Polski, mieliśmy z Danielem jeden lżejszy tydzień, przeznaczony na regenerację i złapanie oddechu. Natomiast potem, przez dwa tygodnie mieliśmy w planie ciężką robotę, składającą się przede wszystkim z trzech akcentów w tygodniu, a także niezliczonej ilości rytmów - łącznie w ciągu dwóch tygodni mieliśmy wykonać przeszło setkę. W zasadzie poza dwoma luźniejszymi dniami, całe dwa tygodnie były bardzo ciężkie. W poniedziałki wykonywaliśmy siłę biegową, w środę tysiące, a w sobotę crossa. Można śmiało powiedzieć, że nogi nie nadążały się regenerować, kiedy zaczynał się kolejny akcent. Mimo ciężkich przejść w pierwszym tygodniu, w drugim już biegało mi się już dużo lepiej. Być może to zasługa tej dużej ilości rytmów, ale o wiele lepiej łapałem odpowiednią kadencję kroków, dzięki czemu lepiej szło na tysiącach w środę i na crossie w dniu dzisiejszym. Co ważne, drugi tydzień, mimo że nogi były już zmęczone, udało mi się każdy akcent wykonać dużo szybciej, niż tydzień wcześniej, z czego można być zadowolonym. Tym niemniej, zdecydowanie najbardziej jestem zadowolony z tego, że te dwa tygodnie dobiegły już końca! Zresztą dziś po treningu musiałem udać się na krótki spoczynek, ale niech jako dowód jak ciężki był dziś trening stanowi fakt, że ostatecznie nie udało mi się zasnąć, a wszystko przez... bolące nogi. Wprawdzie jutro jest jeszcze w planie luźne wybieganie, ale to śmiało można potraktować jako wypoczynek. Następny tydzień to już luzowanie, no i wisienką na torcie będzie start MP w przełajach.

            Nie ukrywam, że miło by było wywalczyć co najmniej taką samą lokatę jak w zeszłym roku, kiedy byłem 5. Na pewno lekko nie będzie, ale na pocieszenie pozostaje fakt, iż z całą pewnością w chwili obecnej jestem mocniejszy i szybszy. Być może i tym razem przyda się moja mocna końcówka, bo na imprezach tej rangi zwykle jest bardzo ciasno, a odległości pomiędzy zawodnikami wpadającymi na metę - minimalne. Pewne jest jednak to, że łatwo skóry nie sprzedam.


            

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz