Cześć!
Nadszedł
czas na krótkie podsumowanie mojego startu na Mistrzostwach Polski w
przełajach, które w tym roku odbywały się w Iławie.
Zacznijmy
od trasy, która była całkiem ciekawa. Biegi rozgrywane były na 1 - kilometrowej
pętli, o trawiastej nawierzchni. O takiej trasie mówi się zwykle, że jest
"techniczna" - było kilka zbiegów, a także kilka wzniesień, a także 2
- 3 zakręty o kącie ok. 180 stopni. Wobec tego konieczna była ciągła zmiana
rytmu biegu, co wpływało na widowiskowość rywalizacji. Szkoda tylko, że
głównymi widzami byli trenerzy i inni zawodnicy...
Przed
biegiem zaplanowałem sobie, że zacznę spokojnie, a na dystansie będę systematycznie
przesuwał się do przodu. Takie rozwiązanie idealnie sprawdziło się w Krakowie,
więc liczyłem, że i tym razem przyniesie dobre efekty. Same założenie okazało
się trafione, jednak tego dnia nie to było moim problemem.
Niestety,
w dniu startu nie było gazu w nogach. Sezon halowy i mocna robota wykonana w
ostatnich tygodniach mocno dała mi się we znaki. Wprawdzie kilka dni przed
samymi zawodami nie odczuwałem zmęczenia, jednak już podczas biegu odczuwałem
duże problemy z utrzymaniem tempa biega. W zasadzie od samego początku biegłem
napięty, a prędkość biegu sprawiała mi problem. Dla mnie bieg skończył się już
po 2 km, czyli w połowie dystansu. Na trzecim kole poczułem, że już słabnę,
musiałem zmienić styl biegu, "zejść" z biegu na śródstopiu, na bieganie
przez całą stopę, po prostu nie miałem już siły żeby utrzymać "moją
naturalną" technikę biegu. Wbiegając na ostatnie koło w zasadzie już
dogorywałem, efektem czego zostałem na ostatnim kilometrze wyprzedzony przez
bodaj 3 lub 4 zawodników. Nawet zerwanie się na ostatnich 150/200 metrach nic
nie dało - nie byłem w stanie na końcu doskoczyć do dwóch zawodników którzy
biegli dosłownie metr, dwa przede mną. W efekcie zająłem słabe, 16. miejsce.
W
zasadzie można dopatrywać się kilku przyczyn słabej dyspozycji. Przede
wszystkim przekonałem się, że bardzo trudno jest mieć dwa szczyty formy w
krótkim odstępie czasu. Sezon halowy, a w szczególności bieg na 1500 m i wynik
3:54 było chyba 110 % tego, co powinienem osiągnąć na hali. Po Halowych
Mistrzostwach Polski czułem się bardzo zmęczony, a dosłownie tydzień później zaczęliśmy
ostrą robotę do przełajów. Niestety organizm nie zdołał się po tym wszystkim
zregenerować, czego efektem był nieudany start w przełajach. Myślę, że w
przyszłym roku z pewnością trzeba będzie z czegoś zrezygnować i prawie na 100 %
będzie to hala. Zresztą niewielu było zawodników startujących i na hali i w
przełajach, a jeszcze mniej, którym udało się te dwie rzeczy dobrze połączyć. A
w zasadzie była to tylko jedna osoba - Tadeusz Zblewski, który na przełajach
zajął bardzo wysokie 5. miejsce. Nie ma jednak co się załamywać, bo zapewne efekty
ciężkiej pracy wykonanej do tej pory dadzą efekt na kolejnych startach.
Najbliższy
bieg mam już jutro w Lęborku, gdzie będę rywalizował na 6 km przełajowej
trasie, a potem, już po Świętach w na podobnym dystansie także w biegu
Szpęgawskim.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz