piątek, 27 marca 2015

Relacja z Przełajowych Mistrzostw Polski w Iławie

Cześć!
            Nadszedł czas na krótkie podsumowanie mojego startu na Mistrzostwach Polski w przełajach, które w tym roku odbywały się w Iławie.

            Zacznijmy od trasy, która była całkiem ciekawa. Biegi rozgrywane były na 1 - kilometrowej pętli, o trawiastej nawierzchni. O takiej trasie mówi się zwykle, że jest "techniczna" - było kilka zbiegów, a także kilka wzniesień, a także 2 - 3 zakręty o kącie ok. 180 stopni. Wobec tego konieczna była ciągła zmiana rytmu biegu, co wpływało na widowiskowość rywalizacji. Szkoda tylko, że głównymi widzami byli trenerzy i inni zawodnicy...

            Przed biegiem zaplanowałem sobie, że zacznę spokojnie, a na dystansie będę systematycznie przesuwał się do przodu. Takie rozwiązanie idealnie sprawdziło się w Krakowie, więc liczyłem, że i tym razem przyniesie dobre efekty. Same założenie okazało się trafione, jednak tego dnia nie to było moim problemem.

            Niestety, w dniu startu nie było gazu w nogach. Sezon halowy i mocna robota wykonana w ostatnich tygodniach mocno dała mi się we znaki. Wprawdzie kilka dni przed samymi zawodami nie odczuwałem zmęczenia, jednak już podczas biegu odczuwałem duże problemy z utrzymaniem tempa biega. W zasadzie od samego początku biegłem napięty, a prędkość biegu sprawiała mi problem. Dla mnie bieg skończył się już po 2 km, czyli w połowie dystansu. Na trzecim kole poczułem, że już słabnę, musiałem zmienić styl biegu, "zejść" z biegu na śródstopiu, na bieganie przez całą stopę, po prostu nie miałem już siły żeby utrzymać "moją naturalną" technikę biegu. Wbiegając na ostatnie koło w zasadzie już dogorywałem, efektem czego zostałem na ostatnim kilometrze wyprzedzony przez bodaj 3 lub 4 zawodników. Nawet zerwanie się na ostatnich 150/200 metrach nic nie dało - nie byłem w stanie na końcu doskoczyć do dwóch zawodników którzy biegli dosłownie metr, dwa przede mną. W efekcie zająłem słabe, 16. miejsce.

            W zasadzie można dopatrywać się kilku przyczyn słabej dyspozycji. Przede wszystkim przekonałem się, że bardzo trudno jest mieć dwa szczyty formy w krótkim odstępie czasu. Sezon halowy, a w szczególności bieg na 1500 m i wynik 3:54 było chyba 110 % tego, co powinienem osiągnąć na hali. Po Halowych Mistrzostwach Polski czułem się bardzo zmęczony, a dosłownie tydzień później zaczęliśmy ostrą robotę do przełajów. Niestety organizm nie zdołał się po tym wszystkim zregenerować, czego efektem był nieudany start w przełajach. Myślę, że w przyszłym roku z pewnością trzeba będzie z czegoś zrezygnować i prawie na 100 % będzie to hala. Zresztą niewielu było zawodników startujących i na hali i w przełajach, a jeszcze mniej, którym udało się te dwie rzeczy dobrze połączyć. A w zasadzie była to tylko jedna osoba - Tadeusz Zblewski, który na przełajach zajął bardzo wysokie 5. miejsce. Nie ma jednak co się załamywać, bo zapewne efekty ciężkiej pracy wykonanej do tej pory dadzą efekt na kolejnych startach.


            Najbliższy bieg mam już jutro w Lęborku, gdzie będę rywalizował na 6 km przełajowej trasie, a potem, już po Świętach w na podobnym dystansie także w biegu Szpęgawskim. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz