Cześć!
Ostatnie
dni to w końcu okres rzetelnych, codziennych treningów. Nic więc dziwnego że
forma wolno bo wolno, ale pnie się do góry. Oczywiście o optymalnej dyspozycji
nie ma co mówić, ale tutaj kluczowy jest czas - im dłużej uda mi się pozostać w
dobrym reżimie treningowym, tym lepsze żniwa będę zbierał podczas zawodów.
W
ostatnim czasie postanowiłem także powrócić do siły biegowej, którą wykonuje
zawsze dzień przed ważniejszymi akcentami. Aby jednak uniknąć monotonii, podbiegi
przelatam sobie skipami w różnych konfiguracjach. Robię marsz dynamiczny, skip
a, c, d (defilada), aby mięśnie były dobrze przygotowane do biegania szybkich
tempowych odcinków, a w konsekwencji dobrych startów na zawodach. Moja ulubiona
długość górki to ok. 150 m. W sam raz aby skipowanie nie trwało w
nieskończoność, a z drugiej strony na tyle długo, aby zmęczyć się na podbiegu.
Dzisiaj
za to biegałem z Maćkiem II zakres. Nie poszło jakoś rewelacyjnie, ale tragedii też nie ma. Tradycyjnie pobiegaliśmy po "kilometrach Dudycza". Na
trasie mijaliśmy sporą liczbę rowerzystów oraz biegaczy, którzy zaczynają coraz
liczniej pojawiać się na leśnym asfalcie w okolicach Nadleśnictwa Gołębiewo,
który świetnie nadaje się również treningów tempowych, bo jest strasznie
szybki. Najłatwiej chyba dostać się tam od strony Sopotu, z tym że należy
liczyć się z koniecznością podbiegnięcia ok. 3 km. Chętnych zapraszam do
testów!
Na
zakończenie wspomnę tylko że 14 września 2013 r. szykuje się kolejna biegowa
impreza biegowa w Gdańsku - Bieg Westerplatte. Nowa zmieniona trasa będzie mam
nadzieje szybsza. Liczę że do tego czasu dojdę do siebie i będę w stanie znowu
pobiec poniżej 32 min...
Kurna, moim zdaniem było bardzo dobrze, a Ty piszesz że tragedii nie ma.
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze to było przelecieć po 3:20 :)
OdpowiedzUsuń