wtorek, 20 maja 2014

Moim zdaniem: Tempo

Cześć!

            Dzisiaj trochę o treningu interwałowym. Przez taki trening rozumiem bieganie różnej długości odcinków na niepełnej przerwie. Oznacza to, że każdy kolejny odcinek, na skutek tego, że nie odpoczywamy na 100%, powoduje nakładanie się zmęczenia. Przerwa oraz długość odcinków jest określana na podstawie aktualnej formy oraz okresu w sezonie.

            Myślę, że nie ma sensu w tym miejscu szczegółowo opisywać jakie pozytywne efekty płyną z biegania treningów tempowych. Kto chce, z pewnością po sięgnięciu do książek traktujących o bieganiu, lub chociażby prasy biegowej znajdzie rys teoretyczny. Zresztą nie będę tutaj udawał jakiegoś specjalisty (którym nie jestem) - niech tym zajmą się głowy mądrzejsze ode mnie. Może wspomnę tylko fakt, iż Daniels twierdzi, iż największą korzyścią płynącą z treningu Interwałowego (przeze mnie nazywany tempowym lub tempem - przyp. autora), jest zwiększenie maksymalnej wydolności tlenowej. Co do dalszych jego rozważań na temat tej jednostki treningowej - odsyłam do książki.

            W tym miejscu postaram się skupić na tym, jak ja biegam ten trening i kiedy.
W pierwszej kolejności zacznę od tego, że trening tempowy zaczynam dopiero wtedy, kiedy jestem porządnie podbudowany wydolnościowo i siłowo. Przez całą zimę wykonuję długie wybiegania na niskiej intensywności, robię siłę biegową oraz sprawność (rozciąganie, płoty, piłki, pompki, podpory etc.). Po tym okresie zaczynam wchodzić w biegi w III zakresie, a siłę powoli zamieniam na szybkie odcinki. Od czasu do czasu biorę w tym okresie udział w zawodach, jako urozmaicenie dla mozolnego budowania formy. Trening tempowy wprowadzam dopiero na 4/5 tygodni przed rozpoczęciem startów, przy czym zwykle pierwsze starty odbywają się bezpośrednio po mocnej pracy na treningach, stąd często brak świeżości i ciężkie nogi. Potem jest już oczywiście lepiej. 
           
            Wracając do treningu tempowego. Staram się powoli dochodzić do docelowych prędkości, więc pierwsze kilka treningów jest zwykle trochę wolniejszych. Dopiero wtedy czuję, że jestem gotowy na lekkie podkręcenie śrubki.

            Odnośnie intensywności - trening tempowy określam jako "trudny", a nawet "bardzo trudny". Tak też do tego treningu podchodzę. Jak wskazał Daniels, skoro jest to trening "maksymalnej wydolności tlenowej", to jego intensywność musi być wysoka, aby bodziec był skuteczny. Jeżeli trening będzie za wolny, to wtedy oddalamy się od idei treningu tempowego. Oczywiście należy również wystrzegać się biegania zbyt szybkiego, w szczególności przy małym stażu biegowym, co może grozić co najmniej nie ukończeniem treningu, a w każdym razie koniecznością odpuszczenia kilku dni z powodu zmęczenia. Drugą sprawą jest to, że zysk osiągnięty z tego treningu, jest  proporcjonalnie mniejszy, niż bieganie we właściwym tempie.

            W tym miejscu doszedłem do chyba najważniejszej kwestii - jak określić to "właściwe" tempo? Odpowiedź nie jest łatwa, ja zwykle odwołuję się do rekordu na dystansie docelowym. Na moim przykładzie. Miałem życiówkę 31:32, czyli każdy km w średnim tempie po 3:09. W czasie kiedy robiłem ten rekord biegałem trening tempowy w tempie od 3:02 (na 1000 m odcinkach) do 3:08 na długich odcinkach (do 2000 m). Jak widać tempo na treningach było wyższe od tempa startowego i tak moim zdaniem powinno to wyglądać. Dzięki temu miałem zapas prędkości, aby nie "ugotować się" kiedy otwierałem pierwsze kilometry za szybko, a jednocześnie byłem wtedy dobrze obiegany na prędkościach około startowych. Co ciekawe, kiedy wykonywałem takie treningi, to mój rekord wynosił jakieś 31:50, a więc w tempie po 3:11 na każdy km. Jak widać, solidny bodziec daje progres. Muszę tutaj zauważyć, że na w/w prędkościach, przed zrobieniem życiówki biegałem kilka tygodni, a prędkości jakie wtedy rozwijałem, były dla mnie względnie komfortowe. Ważne żeby nie zwiększać prędkości zbyt radykalnie, moim zdaniem sygnałem do dalszego przyspieszenia na treningach jest adekwatny wynik za zawodach.

            Kolejną ważną kwestią w treningu tempowym jest przerwa. Zasadą jest, aby wykonywać każdy kolejny odcinek na niepełnym wypoczynku. Czytałem nieraz o treningach zawodników z Kenii, którzy potrafią zasuwać 400 - setki na przerwie 10/20 sekund... Tutaj niestety kwestia jest dosyć indywidualna, albo raczej zależna od poziomu biegacza. Ja zwykle pierwsze tempówki biegam na trochę dłuższej przerwie, aby spokojnie się wprowadzić w szybszy trening. Dodatkowo może wspomnę, że jestem zwolennikiem aktywnej przerwy, np. kiedy biegam 1000 m na 2' przerwy, to w trakcie truchtam od 200 do 250 m, aczkolwiek znam takich, co truchtają w czasie przerwy jeszcze więcej. Dzięki temu czuję, że każdy kolejny odcinek zaczynam nie do końca wypoczęty, a o to właśnie chodzi.

            W okresie intensywnych starów rezygnuję z tego typu akcentów, których rolę w tym okresie spełniają starty. Mimo to, nieraz obserwuję amatorów biegania (i nie tylko amatorów!), którzy potrafią machnąć pomiędzy cotygodniowymi stratami jeszcze kilka ładnych kilometrów na treningu tempowym. Wtedy naprawdę trudno o wypoczynek i skuteczną walkę o dobre rezultaty. U mnie najlepiej na kilka dni przed startem na 10 km sprawdza się II zakres. Bieg na "dyszkę" jest na tyle mocnym bodźcem, że nie sądzę aby dokładanie jakiegoś treningu w ostatniej chwili przed biegiem przynosiło jakiś pozytywny efekt. Trochę inaczej wyglądało to podczas gdy trenowałem na średnie dystanse, jednak w biegach długodystansowych trzeba naprawdę uważać, aby nie przeholować z akcentami. Mój trening pod dystans docelowy (czyli do dyszki) osiąga długość do 10 km, a więc jest to naprawdę sporo biegania, a przecież prędkości są na tym treningu naprawdę wysokie. Optymalnym okresem dla mnie, kiedy bezpiecznie mogę wykonać tempo jest czas ok. tygodnia przed startem. Wtedy spokojnie mam możliwość odpocząć po treningu i złapać świeżość.
            Podsumowując, interwały są kluczowym treningiem pozwalającym na właściwe przygotowanie się do zawodów. Warto pamiętać, że ten trening powinien jednak stanowić ostatni element, wieńczący okres przygotowania tj. po podbudowie wytrzymałościowej i siłowej, ale za to umiejętnie stosowany pozwala na osiągnięcie satysfakcjonujących rezultatów na zawodach.
           
           

           

            

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz