poniedziałek, 1 września 2014

Podsumowanie sierpnia

Cześć!

            Mija sierpień, czas więc zdać krótki raport z tego, co udało się w tym miesiącu wykonać. Jak już wcześniej wspomniałem, po biegu w Lęborku, już na początku sierpnia zaplanowałem solidną robotę, aby dobrze przygotować się do startów w jesieni.

            Plan był bardzo ambitny, zakładał bowiem 2 mocne akcenty w tygodniu, w tym sesję interwałów oraz jedną sesję wytrzymałości tempowej. Dodatkowo, chciałem przebiec raz tygodniu II zakres i porobić trochę siły. Biegowy tydzień miał być uzupełniany "dniami wolnymi", czyli biegami regeneracyjnymi oraz biegami w I zakresie.

            Można powiedzieć, że plan został wykonany w 85%, co jak na moje obciążenie obowiązkami zawodowymi uważam za bardzo dobry wynik. Przede wszystkim zrobiłem wszystkie najważniejsze treningi, czyli interwały i tempówki. Tutaj nie obyło się od małych przygód. Już w 1 tygodniu zaplanowałem wytrzymałość tempową na sobotę. Niestety tego dnia (3 sierpnia) był taki upał, że zdołałem przebiec tylko 3 z 10 1000m odcinków - dalej musiałem spasować. Bieg na prędkości ok. 3:05/km był dla mnie tego dnia po prostu nie osiągalny, już od początku pierwszego odcinka czułem się źle. Zrezygnowany odpuściłem. Stwierdziłem jednak, że nie poddam się tak łatwo, więc ten trening przeniosłem na niedzielę wieczór. Tamtego dnia wybrałem się na asfalt w lesie przy Nadleśnictwie Gołębiewo i był to strzał w dziesiątkę. Biegało mi się bardzo dobrze, trening 10 x 1 km wykonałem spokojnie, prędkości oscylowały w granicach 3:04/03 kończyłem jakoś w 2:56. Nie ma co ukrywać, że za zmianę planów i przesunięcie tego treningu zapłaciłem później, bo nie dałem rady już odpowiednio zregenerować się przed kolejnymi treningami, więc początek następnego tygodnia był ciężki. W szczególności chodzi o interwały, które miałem zaplanowane na środek tygodnia. Niemniej, już do soboty było wszystko ok. W czasie interwałów robiłem 10 x 2 x 400 m, na krótkiej przerwie w truchcie. Po sesji interwałów zwykle biegałem następnego dnia II zakres, aby popracować trochę na poziomie tlenowym. Prędkości na zakresie nie były imponujące (średnio między 3:36 a 3:39 na km), ale nie mogło być inaczej, gdyż dzień wcześniej odbywałem mocny trening. Czwartek i piątek zwykle biegałem spokojne biegi, na zmianę wplatając w to serię podbiegów, albo zajęcia ze sztangą w przydomowej siłowni. Jak mam być szczery to nie lubię za bardzo ćwiczyć na siłowni, ale trzeba przyznać, że efekty tej pracy są bardzo dobre - biega się o wiele "lżej", czuć to w szczególności na wzniesieniach, kiedy mogę w miarę swobodnie utrzymać dobre tempo biegu. Sobota jak już wspomniałem, to najważniejszy trening, czyli wytrzymałość tempowa. Od tamtej feralnej soboty, wszystkie następne tempa biegałem na Gołębiewie. W 2 i 3 tygodniu biegałem 4 x 2 km + 2 x 1 km. Muszę przyznać, że lekko nie było. Na 3 tydzień chciałem spróbować zrobić 12 km tempa, czyli 4 x 2km + 4 x 1km, jednak się nie udało, jeszcze było za wcześnie, może na jesień się uda. Trzeba zauważyć, że asfalt na Gołębiewie nie jest płaski jak stół, są tam wzniesienia, które przy dużej prędkości stają się odczuwalne. Omawiane odcinki biegałem w sposób "w tę i z powrotem", dlatego odcinki, na których było więcej "w dół" biegało się łatwiej (co nie znaczy że szybciej...), a odcinki gdzie było więcej górek kosztowały mnie zacznie więcej siły. Na 2 km starałem się utrzymywać średnią ok. 3:05/km, natomiast na 1 km  - od 3:02 w dół. Założenia zostały nie bez trudu zrealizowane. Na marginesie muszę powiedzieć, że na takich treningach nieoceniona jest pomoc sparing partnera lub partnerów. Kiedy prowadzenie rozkłada się na większą liczbę osób, trening staje się bardziej znośny. Niestety z powodu przygotowań Daniela do maratonu, musiałem biegać te treningi sam.


            Sierpień zakończyłem startem w Łodzi, w biegu Fabrykanta. Dystans 10 km posiadał atest PZLA, więc była okazja aby sprawdzić jaka jest forma bezpośrednio po ciężkich treningach. Relację z tego biegu przekażę już wkrótce!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz