sobota, 6 lipca 2013

Od bohatera do zera



Cześć!

            Moja ostatnia nieobecność na blogu zgrała się w czasie z regresem mojej biegowej formy.

            Początkowo, czyli po zawodach w Gdyni z 21 czerwca, czułem się świetnie. Już zaczynało mi się biegać bardzo dobrze, praktycznie przebiegane kilometry nie robiły na mnie żadnego wrażenia. W środę 26 czerwca umówiłem się na trening z Maćkiem (Mistrzem Zakresów) i Mateuszem, na bieg ciągły. Na luzie przebiegłem 15 km, po "kilometrach Dudycza", bo tak nazywamy tę trasę. Plusem tej biegowej ścieżki jest to, że biegnie się przed siebie, nie ma pętli, wobec czego kilometry lecą szybciej. Tętno miałem bardzo niskie jak dla mnie, co napawało mnie optymizmem. Jednakże najważniejszy akcent miałem zrobić w sobotę, czyli 10 km tempa - 5x2 km. Wiedziałem już wcześniej, że będę musiał go zrobić sam, bo Daniel cierpi ostatnio na kontuzję ścięgna Achillesa. Sam trening nie ułatwiał mocny wiatr, wiejący prawie przez 200 m na każdym kole. Pierwsze 3 odcinki pokonałem w starszych męczarniach, dlatego przed 4 odcinkiem postanowiłem zwiększyć przerwę o dodatkową minutę. Nie dało to jednak porządnego efektu - 1 koło miałem już 2 sek. za wolno, a na kolejnym jeszcze zwolniłem. Sfrustrowany przerwałem trening i zawinąłem się do domu. 

            Od tamtej soboty miałem 3 dni przerwy w bieganiu. Kiedy w środę po raz pierwszy wychodziłem na bieganie, nie sądziłem, że ta przerwa tak mnie rozmontuje fizycznie. Od tego czasu zaczęły się u mnie dolegliwości bólowe. Najpierw dokuczała mi prawa czwórka, a teraz - od piątku rana - Achilles. Ten ból pojawił się tak niespodziewanie, że w zasadzie nie jestem w stanie ustalić jego genezy. Z bólem w okolicach ścięgna Achillesa nie ma żartów, więc obecnie jestem zmuszony do kompletnej zmiany moich planów treningowych, które polegają teraz na wolnym bieganiu kilometrów i czekaniu na moment, aż ból odpuści. Znacząco zmniejszyłem też liczbę przebieganych kilometrów. 

            Jednak przerwa którą miałem nasunęła mi ciekawą refleksję. W tym momencie każda kilkudniowa przerwa w bieganiu powoduje u mnie bardzo szybko postępujący spadek wytrzymałości ogólnej. Widać ewidentnie, że mój staż w biegach długich jest tak krótki, że nie mogę sobie pozwolić na takie niewymuszone przerwy. Co ciekawe, dla bardziej doświadczonych biegaczy takie kilkudniowe przerwy mogą działać pozytywnie na ich formę, bo wtedy mają odpowiedni czas na wypoczynek. U mnie niestety wygląda to tak, że cofnąłem się o prawie miesiąc do tyłu. Do tego wszystkiego pojawił się ból Achillesa, co nie pozwala mi na wykonanie żadnego biegowego akcentu.

            Całe szczęście że od chwili kiedy wróciłem do biegania po kilkuletniej przerwie mam duży dystans do biegania, czyli ewentualnie niepowodzenia przyjmuję już na zimno - nie zawsze przecież wszystko zależy od nas...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz