Cześć!
Dzisiaj
będzie wpis na temat szybkości u biegacza długodystansowego. Jak nie trudno się
domyślić, inaczej będzie wyglądał trening szybkościowy dla długasa, bądź
maratończyka, a inaczej i inne zadania będzie pełniła szybkość np. dla
sprintera. W mojej opinii, trening szybkościowy dla długodystansowca pełni
kilka ważnych zadań:
1. pozwala na zwiększenie tolerancji na wyższych
szybkościach oraz zrywów wykonywanych w trakcie biegu,
2. poprawa elastyczności ścięgien i mięśni oraz siły mięśni,
3. rozwija umiejętność utrzymania wysokiej kadencji kroków
podczas biegu.
Zapewne
można by znaleźć jeszcze kilka punktów, ale w mojej opinii te są kluczowe.
Poniżej podaję jakie środki treningowe mogą być zaliczone
jako trening szybkościowy:
1. rytmy,
2. przebieżki,
3. podbiegi,
4. klasyczny trening szybkościowy, tj. krótkie odcinki na wysokich/ bardzo wysokich prędkościach, przy dłuższej przerwie (do pełnego wypoczynku).
Moim
zdaniem budowanie szybkości powinno się zaczynać już w zimie, kiedy to warto
wykonywać dużo siły biegowej, gdzie oprócz skipów robimy także podbiegi pod
górę. Tak obudowani siłą, w dalszym etapie budowania formy sportowej powoli, w
zależności od warunków na dworze, można wprowadzać inne rodzaje treningu
szybkościowego. Tutaj chciałbym zaznaczyć, że według mnie szybkość, jest bardzo
mocno powiązana z siłą i o tej zasadzie staram się zawsze pamiętać. Co to dla
mnie oznacza? Że przez zimę wykonuję siłę biegową, która im bliżej sezonu oraz
okresu startowego zamieniana jest właśnie na szybkość.
Pierwszym,
bardzo efektywnym rodzajem bodźca, który można wykonywać w zasadzie zawsze,
jeśli tylko nawierzchnia jest w dobrym stanie, są przebieżki. Przez pojęcie
"przebieżka" rozumiem niezbyt długi, łatwy odcinek, biegany pełnym krokiem
biegowym, żwawo, jednak biegany "luźno", bez żyłowania się.
Osobiście
bardzo często wplatam takie małe "akcenty" szybkościowe na prawie
każdym wybieganiu, począwszy od wczesnej wiosny, aż do jesieni. Najprościej
jest wykonać kilka (od 6 do 10) przebieżek trwających do 20 sek. dla
wolniejszych biegaczy, a dla szybszych mogą być trochę krótsze, np. 16 - 18
sek. Chodzi o to, żeby każdy odcinek miał około 100 m. Uważam, że taka długość
dla biegacza długodystansowego jest na tyle krótka, aby nie zmęczyć się za
bardzo, nawet biegając szybko, a z drugiej strony taki dystans pozwala na
naturalne rozpędzenie się oraz utrzymanie dobrej, wysokiej prędkości przez
kilkadziesiąt metrów. Następnie robię przerwę od 30" do 45" (patrzę na tętno na zegarku) i
wykonuję kolejną. Zazwyczaj ma to miejsce pod koniec wybiegania, w ten sposób,
że jak kończę przebieżki, to zostaje mi jeszcze ok. 2 km do końca.
Kiedy mam
możliwość, wolę jednak udać się na stadion lekkoatletyczny, aby tam, móc zrobić
przebieżki, już po wybieganiu. W mojej opinii jest to rozwiązanie optymalne, bo
można od razu zrobić krótkie rozciąganie, a także wykonać mierzone odcinki,
które zawsze będą trochę szybsze niż te biegane w lesie (chociażby ze względu
na lepszą, równą nawierzchnię).
Kolejnym
bodźcem, który mamy do dyspozycji to rytmy. Podobnie jak przy przebieżkach, są
to krótkie odcinki, które jednak mogą mieć mniej niż 100 m (np. 60 m, w
niektórych przypadkach - u niektórych zawodników - nawet mniej niż 50 m).
Różnica między przebieżkami a rytmami polega na tym, iż rytmy, jak sama nazwa
wskazuje, są biegane wysokim rytmem, to jest zwiększoną kadencją kroków, często
wtedy jest on nieznacznie skrócony. Biegacze zawodowi stosują też dodatkowe
elementy, które mają za zadanie zwiększyć szybkość i częstotliwość kroków, np.
zbieganie z górki, opuszczenie rąk wzdłuż tułowia, biegi na "wyciągarce"
przyczepionej do pasa i inne. Wszystkie te elementy mają za zadanie zwiększyć
szybkość bezwzględną biegacza. W mojej opinii, dla amatora który biega na
długie dystanse, pełnią raczej rolę poprawy ekonomiki biegu, obiegania się na
wyższej kadencji kroków i poprawy siły (patrz wyżej), powinny być wykonywane
dobrze technicznie, co za tym idzie winny być biegane na dłuższej niż standardowo przerwie (np. przy 100m rytmach polecam co najmniej 2', np. po
odcinku powrót w marszu). Po regularnym treningu rytmowym (wykonywanym np. raz
w tygodniu przez mikrocykl obejmujący co najmniej 3 - 6 tygodni) i obieganiu na
II i III zakresach, będzie można śmiało wchodzić na trening na prędkościach
startowych (BPS).
W mojej
opinii dobrze jest wprowadzać tego typu akcentu już teraz, tym bardziej że w
tym roku jest całkiem ciepło i nie ma śniegu. Optymalnym rozwiązaniem byłoby
bieganie w hali, gdzie jest ciepło i można się rozebrać, niestety okrągła
bieżnia chwilowo tylko została położona w Ergo Arenie w Sopocie, a tuż po MŚ w
lekkiej zostanie ona ściągnięta - szkoda, jednak z drugiej strony podejrzewam
że jak zwykle amatorzy nie mieliby na nią wstępu...
Jednakże
dla biegacza amatora dobrym treningiem szybkościowym jest wykorzystanie do tego
celu zabawy biegowej (fartlek). Oczywiście trening typu fartlek może być
również wykorzystany do treningów interwałowych, czy biegów w III zakresie.
Treningiem fartlek skoncentrowanym na szybkości jest np. 10,15 x 1' na przerwie
2' lub nawet 3'. Jak widać są tutaj wszystkie założenia treningu
szybkościowego, czyli krótki, szybki odcinek, plus względnie długa przerwa (co
najmniej 2 razy dłuższa od odcinka). Moim zdaniem taka zabawa biegowa najlepiej
sprawdza się kiedy dokładnie nie znamy trasy, długości odcinków, wtedy możemy
bazować wyłącznie na czuciu organizmu. Staramy się biegać wtedy możliwe szybko
przy uwzględnieniu długości odcinka, a ponieważ nie ma jakiś punktów
odniesienia można pozwolić sobie na większe rozluźnienie, po prostu można
uniknąć żyłowania na siłę, aby przebiec zakładany dystans w określonym czasie.
Na tym etapie nie to jest najważniejsze, uważam że na wczesnym etapie budowania formy
dzięki treningowi szybkościowemu w formie zabawy biegowej, można naturalnie
zwiększyć "obroty" organizmu, dzięki temu trening interwałowy nie
jest potem takim "szokiem" dla organizmu. Co więcej, dzięki zabawie
biegowej możemy pokonać dużą odległość w bardzo szybkim tempie, a poprzez fakt,
iż przerwa jest odpowiednio długa, trening wydaje się stosunkowo prosty.
Podsumowując,
trening szybkościowy jest moim zdaniem relatywnie łatwym (w porównaniu np. z
sesją interwałową) sposobem zbudowania podstawy dobrej formy biegowej, więc o
akcentach szybkościowych nie powinien zapominać nikt, nawet maratończyk.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz