Cześć!
Mijający
weekend znowu upłynął mi pod znakiem startów zarówno w sobotę, jak i w
niedzielę. Po tych dwóch biegach mogę powiedzieć, że forma z pewnością rośnie i
biega mi się coraz lepiej.
W
sobotę udałem się na zawody do Lęborka, w ramach GP Lęborka w biegach
przełajowych. Muszę przyznać, że lubię tam startować, mimo że tak naprawdę
miałem tam tylko jeden udany start... Jednakże bieganie po trzech, niezbyt (jak
na przełaj) wymagających pętlach powoduje, że zawsze chętnie tam przyjeżdżam. Żałuję
jednak, że nie można tam założyć kolców, bo dzięki temu można by było rozwinąć
znacznie lepsze prędkości.
|
Na mokrej trawie przydałyby się kolce... |
Tym
razem na starcie pojawili się Błażej Król oraz Radek Stankiewicz, a także
wracający do biegania Sebastian Wąsicki. Niestety okazało się, że intensywnie
startujący we wrześniu i na początku października Błażej (min. w przełajowym
biegu o Nóż Komandosa, gdzie był drugi) powoli szykuje się do roztrenowania. Wobec
tego pierwsza część dystansu przebiegła bardzo spokojnie. Jednak nie chciałem,
aby start był tylko mocnym rozbieganiem, więc w połowie dystansu odłączyłem się
od biegnących ze mną Błażejem i Radkiem, dyktując równe i mocne tempo. Bieg
ukończyłem w dobrym zdrowiu, więc liczyłem na to, że takie pobudzenie dobrze mi
zrobi przed planowaną ciężką przeprawą w dniu następnym.
|
Finiszowe metry. |
W
niedzielę z kolei zaplanowany był pierwszy bieg z cyklu City Trial Trójmiasto
(poprzednio: Z Biegiem Natury), gdzie wiedziałem, że nie będzie lekko, bowiem
na starcie miał stanąć Łukasz Gurfinkiel, a być może inni mocni biegacze w
osobach Michała Czapińskiego i Daniela Formeli. W poprzednim tygodniu wszyscy
trzej stanęli na starcie biegu w Sopocie, a tam udało mi się wygrać zaledwie z
Michałem, ale i tak moja przewaga nie była zbyt duża. W szczególności
wiedziałem, że Łukasz jest w dużo lepszej formie ode mnie, na co wskazywał bieg
w Sopocie, jednak przed biegiem nigdy nie zakładam porażki, podszedłem więc do
tego startu z przekonaniem, że będę musiał dać z siebie 100 % aby nawiązać równą walkę - psychicznie
byłem nastawiony na ciężką przeprawę. Przed biegiem także starannie zaplanowałem
taktykę i liczyłem, że okażę się na tyle mocny, aby zrealizować przyjęte założenia.
|
Bieg ukończyło więcej osób - rywale poszli na wybieganie :P |
Start
ruszyłem bardzo spokojnie, czając się na 3 pozycji. Wiedziałem, że na tak
krótkim dystansie Łukasz będzie musiał ruszyć od samego początku, bo jest mocniejszy
ode mnie na dystansie, a ja z kolei mam szybszy finisz. Zakładałem więc, że Łukasz
będzie chciał uniknąć krótkiego finiszu i zaplanuje ucieczkę na długo przed
metą. Na pierwszym kilometrze znajduje się bardzo mocny, selektywny podbieg, na
którym Łukasz podyktował mocne tempo, więc w czołówce pozostałem tylko z
prowadzącym bieg oraz Michałem. Na wypłaszczeniu, w okolicach 1,5 kilometra
postanowiłem wysunąć się na prowadzenie, pokręcając tempo. Dzięki temu że
zaatakowałem tuż za końcem podbiegu, szybko oddaliłem się od rywali,
powiedziałbym nawet, że zbyt szybko i zbyt łatwo. Jednak po 500 m Łukasz
dołączył do mnie, a Michał też nie był zbyt daleko. Potem, tuż po
przebiegnięciu 3 km na trasie znajduje się długi i mocny zbieg, który zawsze
sprawia mi dużo problemów. Na tym zbiegu Łukasz wypracował nade mną sporą, ok.
20 m przewagę, a i Michał zaczął niebezpiecznie blisko się do mnie zbliżać.
Postanowiłem drugą część zbiegu pobiec bardziej agresywnie, dzięki czemu 100 m
po zakończonym zbiegu udało mi się dogonić Łukasza. Zaraz potem zaczął się
kolejny podbieg, na którym wiedziałem, że Łukasz zaatakuje. Starałem się z
całych sił nie zostać z tyłu i to się udało, chociaż czułem, że kosztowało mnie
to dużo sił - na szczęście to samo mogę powiedzieć o rywalu. Zaraz potem objąłem
na chwilę prowadzenie, ale Łukasz przeprowadził kontrę, na którą myślałem już,
że nie dam rady odpowiedzieć. Szybko wyrobił sobie ok. 10 - 15 metrów przewagi,
jednak udało mi się całkowicie nie stracić kontaktu. Potem był znowu krótki i
intensywny zbieg, gdzie znowu postanowiłem pójść agresywnie, nie dając się
zgubić. Kiedy wybiegliśmy na ostatnie 400 m, mimo mocnego zmęczenia, udało mi
się zmienić rytm na mocniejszy i dzięki temu błyskawicznie dogoniłem lidera
biegu, a potem szybko wyrobiłem sobie bezpieczną przewagę, którą nie oddałem
już do mety. Czas 17:03 to chyba mój najszybszy bieg tutaj, tylko o 3 sekundy
wolniejszy od rekordu trasy, który ustanowił w zeszłym sezonie Łukasz.
Na
spokojnie oceniając, to kluczem do sukcesu okazały się zbiegi, na których nie
straciłem zbyt dużo. Dzięki temu byłem dość blisko, aby móc przeprowadzić
skuteczny finisz. Inną sprawą jest to, że dzięki ostatnim startom, bardziej lub
mniej udanym, zdecydowanie lepiej czuję się na ostatniej części dystansu, nie
"przytyka" mnie, dzięki czemu mogę wykrzesać z siebie reszki pokładów
energii. Dzisiaj wszystko zagrało tak jak należy, z czego byłem bardzo
zadowolony.
Podsumowując
- dwa biegi, dwa zwycięstwa. W szczególności jestem zadowolony ze znacznego
wzrostu formy, mogę więc nieśmiało powiedzieć, że mój plan odbudowy formy
startami się powiódł. Teraz mogę spokojnie i w dobrym nastroju rozpocząć
przygotowania do przełajowych Mistrzostw Polski, które odbędą się na koniec
listopada. Już w następną sobotę pierwszy trening na krosie, więc lekko nie
będzie. Podbudowany jednak ostatnimi wynikami, z pewnością dużo łatwiej będzie
się znosiło ciężkie akcenty na treningach.