niedziela, 19 października 2014

Odbudowa - misja ukończona!

Cześć!

            Mijający weekend znowu upłynął mi pod znakiem startów zarówno w sobotę, jak i w niedzielę. Po tych dwóch biegach mogę powiedzieć, że forma z pewnością rośnie i biega mi się coraz lepiej.

            W sobotę udałem się na zawody do Lęborka, w ramach GP Lęborka w biegach przełajowych. Muszę przyznać, że lubię tam startować, mimo że tak naprawdę miałem tam tylko jeden udany start... Jednakże bieganie po trzech, niezbyt (jak na przełaj) wymagających pętlach powoduje, że zawsze chętnie tam przyjeżdżam. Żałuję jednak, że nie można tam założyć kolców, bo dzięki temu można by było rozwinąć znacznie lepsze prędkości.
 
Na mokrej trawie przydałyby się kolce...
            Tym razem na starcie pojawili się Błażej Król oraz Radek Stankiewicz, a także wracający do biegania Sebastian Wąsicki. Niestety okazało się, że intensywnie startujący we wrześniu i na początku października Błażej (min. w przełajowym biegu o Nóż Komandosa, gdzie był drugi) powoli szykuje się do roztrenowania. Wobec tego pierwsza część dystansu przebiegła bardzo spokojnie. Jednak nie chciałem, aby start był tylko mocnym rozbieganiem, więc w połowie dystansu odłączyłem się od biegnących ze mną Błażejem i Radkiem, dyktując równe i mocne tempo. Bieg ukończyłem w dobrym zdrowiu, więc liczyłem na to, że takie pobudzenie dobrze mi zrobi przed planowaną ciężką przeprawą w dniu następnym.
 
Finiszowe metry.
            W niedzielę z kolei zaplanowany był pierwszy bieg z cyklu City Trial Trójmiasto (poprzednio: Z Biegiem Natury), gdzie wiedziałem, że nie będzie lekko, bowiem na starcie miał stanąć Łukasz Gurfinkiel, a być może inni mocni biegacze w osobach Michała Czapińskiego i Daniela Formeli. W poprzednim tygodniu wszyscy trzej stanęli na starcie biegu w Sopocie, a tam udało mi się wygrać zaledwie z Michałem, ale i tak moja przewaga nie była zbyt duża. W szczególności wiedziałem, że Łukasz jest w dużo lepszej formie ode mnie, na co wskazywał bieg w Sopocie, jednak przed biegiem nigdy nie zakładam porażki, podszedłem więc do tego startu z przekonaniem, że będę musiał dać z siebie 100 % aby nawiązać równą walkę - psychicznie byłem nastawiony na ciężką przeprawę. Przed biegiem także starannie zaplanowałem taktykę i liczyłem, że okażę się na tyle mocny, aby zrealizować przyjęte założenia.
 
Bieg ukończyło więcej osób - rywale poszli na wybieganie :P
            Start ruszyłem bardzo spokojnie, czając się na 3 pozycji. Wiedziałem, że na tak krótkim dystansie Łukasz będzie musiał ruszyć od samego początku, bo jest mocniejszy ode mnie na dystansie, a ja z kolei mam szybszy finisz. Zakładałem więc, że Łukasz będzie chciał uniknąć krótkiego finiszu i zaplanuje ucieczkę na długo przed metą. Na pierwszym kilometrze znajduje się bardzo mocny, selektywny podbieg, na którym Łukasz podyktował mocne tempo, więc w czołówce pozostałem tylko z prowadzącym bieg oraz Michałem. Na wypłaszczeniu, w okolicach 1,5 kilometra postanowiłem wysunąć się na prowadzenie, pokręcając tempo. Dzięki temu że zaatakowałem tuż za końcem podbiegu, szybko oddaliłem się od rywali, powiedziałbym nawet, że zbyt szybko i zbyt łatwo. Jednak po 500 m Łukasz dołączył do mnie, a Michał też nie był zbyt daleko. Potem, tuż po przebiegnięciu 3 km na trasie znajduje się długi i mocny zbieg, który zawsze sprawia mi dużo problemów. Na tym zbiegu Łukasz wypracował nade mną sporą, ok. 20 m przewagę, a i Michał zaczął niebezpiecznie blisko się do mnie zbliżać. Postanowiłem drugą część zbiegu pobiec bardziej agresywnie, dzięki czemu 100 m po zakończonym zbiegu udało mi się dogonić Łukasza. Zaraz potem zaczął się kolejny podbieg, na którym wiedziałem, że Łukasz zaatakuje. Starałem się z całych sił nie zostać z tyłu i to się udało, chociaż czułem, że kosztowało mnie to dużo sił - na szczęście to samo mogę powiedzieć o rywalu. Zaraz potem objąłem na chwilę prowadzenie, ale Łukasz przeprowadził kontrę, na którą myślałem już, że nie dam rady odpowiedzieć. Szybko wyrobił sobie ok. 10 - 15 metrów przewagi, jednak udało mi się całkowicie nie stracić kontaktu. Potem był znowu krótki i intensywny zbieg, gdzie znowu postanowiłem pójść agresywnie, nie dając się zgubić. Kiedy wybiegliśmy na ostatnie 400 m, mimo mocnego zmęczenia, udało mi się zmienić rytm na mocniejszy i dzięki temu błyskawicznie dogoniłem lidera biegu, a potem szybko wyrobiłem sobie bezpieczną przewagę, którą nie oddałem już do mety. Czas 17:03 to chyba mój najszybszy bieg tutaj, tylko o 3 sekundy wolniejszy od rekordu trasy, który ustanowił w zeszłym sezonie Łukasz.

            Na spokojnie oceniając, to kluczem do sukcesu okazały się zbiegi, na których nie straciłem zbyt dużo. Dzięki temu byłem dość blisko, aby móc przeprowadzić skuteczny finisz. Inną sprawą jest to, że dzięki ostatnim startom, bardziej lub mniej udanym, zdecydowanie lepiej czuję się na ostatniej części dystansu, nie "przytyka" mnie, dzięki czemu mogę wykrzesać z siebie reszki pokładów energii. Dzisiaj wszystko zagrało tak jak należy, z czego byłem bardzo zadowolony.

            Podsumowując - dwa biegi, dwa zwycięstwa. W szczególności jestem zadowolony ze znacznego wzrostu formy, mogę więc nieśmiało powiedzieć, że mój plan odbudowy formy startami się powiódł. Teraz mogę spokojnie i w dobrym nastroju rozpocząć przygotowania do przełajowych Mistrzostw Polski, które odbędą się na koniec listopada. Już w następną sobotę pierwszy trening na krosie, więc lekko nie będzie. Podbudowany jednak ostatnimi wynikami, z pewnością dużo łatwiej będzie się znosiło ciężkie akcenty na treningach.


            

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz