Cześć!
Trening
biegacza amatora wymaga dużo wyczucia. Przede wszystkim kluczowe jest znalezienie delikatnej granicy pomiędzy
treningiem, pracą a odpoczynkiem, no i oczywiście prowadzić w miarę normalne
życie rodzinne.
Odkąd
zacząłem ponownie biegać, minęło prawie trzy lata. W tym czasie powoli wracałem
do treningów, stopniowo zwiększając obciążenia i intensyfikując bodźce. Jednakże
w czerwcu tego roku stwierdziłem, że
chyba jednak trenuję zbyt lekko. Od tych trzech lat sam sobie układałem
plany treningowe i starałem się je realizować w pełnym zakresie. Jednakże
zazwyczaj największą przeszkodą w realizacji swoich celów jesteśmy dla siebie
my sami. U mnie też jest podobnie, mimo że biegam trochę szybciej niż zwykły
amator, to problemy mam te same – brak czasu na trening, zmęczenie po pracy, które
odbiera ochotę do wyjścia na trening. Często zdarzało się też, że nie byłem w
stanie skończyć całego treningu, a być może tylko mi się tak wydawało... Efekt
był taki, że ambitne plany treningowe praktycznie nigdy nie były zrealizowane w
100%. Doszedłem więc do wniosku, że potrzebuję bodźca, który pchnie mnie do
przodu.
Okazja
do tego nadarzyła się, kiedy Daniel powiedział, że chciałby wrócić do Trenera.
Wtedy nastąpiła szybka analiza i równie szybka decyzja, że ja też zgłoszę się
do trenera. Zwykle i tak większość treningów robimy razem, więc taka decyzja
była dosyć naturalna. Mam nadzieję, że dzięki temu będę bardziej zmotywowany do
treningów, a poza tym, zmiana bodźców z pewnością pozytywnie wpłynie na moje
wyniki.
Początek
zapowiada ciężką pracę, bo już po pierwszym dniu na sprawności dostałem
zakwasów, które miałem aż do następnej sprawności. Na zakończenie tygodnia był
akcent biegowy, który też do najłatwiejszych nie należał. Muszę też wspomnieć,
że szczęśliwie udało mi się uniknąć jednego akcentu na crossie, bo w ostatni
weekend dużo startowałem i dostałem od Trenera wolne. Mimo wszystko było bardzo
ciekawie i wymagająco, co bardzo dobrze rokuje.
W
szczególności liczę na poprawę mocy, bo Trener zwraca na to baczną uwagę, a
tego z kolei ostatnio mi bardzo brakuje. Przez to mam mniejszy margines błędu -
wystarczy że podpalę jeden kilometr, a nieraz cały bieg idzie na straty. Dzięki
większej rezerwie w sile, myślę, że łatwiej będę mógł znieść nagłe zmiany rytmu,
a także utrzymywać dobre tempo w środku dystansu, bo tutaj widzę u siebie
spore mankamenty. Zanim jednak to nastąpi, trzeba dać z siebie wszystko na treningach,
innej drogi nie ma. Jak to mawiają żołnierze
Legi Cudzoziemskiej - "maszeruj albo giń". Wybór jest więc
chyba oczywisty.
Oskar, może coś więcej o tym "nowym"?? Jak postępy?
OdpowiedzUsuńCóż ciężko mówić o postępach po 2 tygodniach, ale jedno jest pewne - jest ciężko. Zresztą sam wiesz :P
OdpowiedzUsuń