niedziela, 26 października 2014

Idzie nowe!

Cześć!

            Trening biegacza amatora wymaga dużo wyczucia. Przede wszystkim kluczowe jest znalezienie delikatnej granicy pomiędzy treningiem, pracą a odpoczynkiem, no i oczywiście prowadzić w miarę normalne życie rodzinne.

            Odkąd zacząłem ponownie biegać, minęło prawie trzy lata. W tym czasie powoli wracałem do treningów, stopniowo zwiększając obciążenia i intensyfikując bodźce. Jednakże w czerwcu tego roku stwierdziłem, że  chyba jednak trenuję zbyt lekko. Od tych trzech lat sam sobie układałem plany treningowe i starałem się je realizować w pełnym zakresie. Jednakże zazwyczaj największą przeszkodą w realizacji swoich celów jesteśmy dla siebie my sami. U mnie też jest podobnie, mimo że biegam trochę szybciej niż zwykły amator, to problemy mam te same – brak czasu na trening, zmęczenie po pracy, które odbiera ochotę do wyjścia na trening. Często zdarzało się też, że nie byłem w stanie skończyć całego treningu, a być może tylko mi się tak wydawało... Efekt był taki, że ambitne plany treningowe praktycznie nigdy nie były zrealizowane w 100%. Doszedłem więc do wniosku, że potrzebuję bodźca, który pchnie mnie do przodu.

            Okazja do tego nadarzyła się, kiedy Daniel powiedział, że chciałby wrócić do Trenera. Wtedy nastąpiła szybka analiza i równie szybka decyzja, że ja też zgłoszę się do trenera. Zwykle i tak większość treningów robimy razem, więc taka decyzja była dosyć naturalna. Mam nadzieję, że dzięki temu będę bardziej zmotywowany do treningów, a poza tym, zmiana bodźców z pewnością pozytywnie wpłynie na moje wyniki.

            Początek zapowiada ciężką pracę, bo już po pierwszym dniu na sprawności dostałem zakwasów, które miałem aż do następnej sprawności. Na zakończenie tygodnia był akcent biegowy, który też do najłatwiejszych nie należał. Muszę też wspomnieć, że szczęśliwie udało mi się uniknąć jednego akcentu na crossie, bo w ostatni weekend dużo startowałem i dostałem od Trenera wolne. Mimo wszystko było bardzo ciekawie i wymagająco, co bardzo dobrze rokuje.


            W szczególności liczę na poprawę mocy, bo Trener zwraca na to baczną uwagę, a tego z kolei ostatnio mi bardzo brakuje. Przez to mam mniejszy margines błędu - wystarczy że podpalę jeden kilometr, a nieraz cały bieg idzie na straty. Dzięki większej rezerwie w sile, myślę, że łatwiej będę mógł znieść nagłe zmiany rytmu, a także utrzymywać dobre tempo w środku dystansu, bo tutaj widzę u siebie spore mankamenty. Zanim jednak to nastąpi, trzeba dać z siebie wszystko na treningach, innej drogi nie ma. Jak to mawiają żołnierze Legi Cudzoziemskiej - "maszeruj albo giń". Wybór jest więc chyba oczywisty. 

2 komentarze:

  1. Oskar, może coś więcej o tym "nowym"?? Jak postępy?

    OdpowiedzUsuń
  2. Cóż ciężko mówić o postępach po 2 tygodniach, ale jedno jest pewne - jest ciężko. Zresztą sam wiesz :P

    OdpowiedzUsuń