Cześć!
Dzisiaj
lżejszy dzień, znowu rozbieganie. Tym razem na trening umówiłem się z Michałem,
który niegdyś był dobrym tyczkarzem. Dlatego też po porannych sprawunkach
szybko przebrałem się i ruszyłem na trasę ulicą Hallera i dalej do mola w
Brzeźnie, gdzie byliśmy umówieni. Pogoda dziś zdecydowanie dopisywała, więc w
fajnych warunkach pobiegaliśmy trochę i pogadaliśmy przy okazji. Wspólnie
pokonaliśmy ok. 10 km, a resztę mojej drogi powrotnej pokonałem już samotnie. Pierwotnie
planowałem wykonanie jeszcze serii krótkich rytmów, jednakże okazało się że
łydka która bolała mnie już od soboty znowu się odezwała, intensywnie napinając
się w trakcie szybkich biegów, wobec czego już po 4 odcinkach zdecydowałem się
odpuścić resztę (planowałem 10), aby w dobrym zdrowiu przelecieć środowy
trening tempowy no i rzecz jasna sobotni start. Po powrocie przeprowadziłem
także obowiązkowy w takich sytuacjach masaż Stickiem. Kiedyś pisałem że nie
wiem jak się ten przyrząd spisuje kiedy przytrafi się jakaś dolegliwość
mięśniowa, ale teraz mogę śmiało powiedzieć że w takich sytuacjach warto używać
Sticka, bo naprawdę pomaga.
Po
południu zamiast marszobiegu z Dorotą, zrobiliśmy sobie spacer po leśnych
ścieżkach, co skrzętnie wykorzystałem na zrobienie zdjęć niektórym ścieżkom po
których biegam w okolicach Niedźwiednika. Ponieważ narobiłem ich trochę, więc
postanowiłem że zawsze w razie czego będą one stanowiły element który urozmaici
słowo pisane.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz