Cześć!
Ostatnio
troszkę z powodu braku czasu zaniedbałem pisanie bloga, dlatego dzisiaj łapiąc
oddech postanowiłem krótko zrelacjonować to, co ostatnio porabiałem.
Po
starcie w Lęborku postanowiłem zrobić dwa dni luźnych wybiegań, z tym że w piątek
załadowałem jeszcze jedną serię sprawności, na którą u mnie składają się pompki
oraz kompilacja podporów, wzbogacona wymachami nóg. Jeżeli chodzi o podpory, to
uważam że są to fajne ćwiczenia które pozwalają na wzmocnienie mięśni
odpowiadających za zachowanie prawidłowej postawy podczas biegu. Chodzi tutaj o
pas biodrowy i odcinek lędźwiowy kręgosłupa - jeżeli mamy silne te właśnie
mięśnie, to unikniemy marnotrawienia energii w czasie biegu na np. mimowolne
skręty bioder, szczególnie kiedy organizm jest już zmęczony. Ponieważ większość
amatorów zmaga się z ciągłym problemem braku czasu (ja też...), jestem
przekonany że kiedy taki biegacz amator ograniczy się do robienia 2 - 3 razy w
tygodniu podporów, przynajmniej w ilości 2 serii, to jeżeli chodzi o siłę to z
pewnością wystarczy. Resztę wolnego czasu faktycznie lepiej poświęcić na
bieganie i regenerację, o której wszak nie można zapominać. W przerwach
pomiędzy seriami podporów można wszak dorzucić zawsze serię pompek ;). Z tego
co mi wiadomo, wiele portali traktujących o bieganiu ma w swoich zasobach foto
- instrukcję jak robić podpory, jednakże ja postanowiłem że u mnie też się taka
sesja znajdzie, także spodziewajcie się większej ilości zdjęć w najbliższym
czasie, wzbogacone moim komentarzem.
W
sobotę umówiłem się z Maćkiem na II zakres, jednakże pierwszy raz od dawien
dawna na leśnej pętli "zakresowej" o długości 815 m. Pętla składa się
w większości ze zbiegu i płaskich odcinków, jednakże posiada ok. 200 metrowy
podbieg, który nie wiedzieć czemu nieźle daje w kość. Efekt? 1:0 dla pętli, bo
z planowanych 14 km zrobiłem tylko 10 km. Szczerze mówiąc już przed treningiem
byłem jakiś połamany, bolała mnie głowa i prawa łydka. Postanowiłem jednak nie
rezygnować z zakładanych prędkości, które jednak okazały się na tyle męczące,
że postanowiłem nie rzeźbić ostatnich 4 km, tylko zejść z trasy. Być może moje
gorsze samopoczucie to efekt 2 mocnych startów w ostatnich dniach, także
postanowiłem przede wszystkim nie dopuścić do nałożenia się zmęczenia. Wierzę,
że to co już do tej pory zrobiłem odda mi ładnie 11 maja w Gdyni, bez względu
na jeden odpuszczony trening.
Dzisiaj
znowu umówiłem się z Maćkiem, tym razem pokulaliśmy się po lesie ok. 27 km,
było spoko, tym bardziej że pogoda była taka jak lubię, czyli słonecznie i
ciepło.
Zbliżający
się tydzień będzie bez żadnych fajerwerków, tylko podtrzymanie formy. Z mojego
kalendarza wynika że teraz będę startował z duża regularnością, więc
postanowiłem już wcześniej z zmniejszenie ilości kilometrarzu prawie o 20 %,
żeby zachować dobrą formę i zdrowie przez cały ten okres.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz