Cześć!
W dniu dzisiejszym niestety znów
krótki i treściwy post. Jest to związane z faktem, że zwykle środa w moim
wykonaniu jest pracowita i ciągle gdzieś pędzę. Jutro z kolei muszę wcześnie
wstać i tak to się kręci.
Mimo tego dzisiaj dobyłem całkiem
udaną sesję treningową. W planie miałem wykonanie biegu ciągłego w II zakresie,
a więc bieganie typowo tlenowe, jednakże już na większej prędkości. Jako że do
lasu wejść jeszcze się nie da (sprawdzałem wczoraj), to znów chcąc nie chcąc wylądowałem
na ZOO. Tym razem umówiłem się z Maćkiem
i Danielem, który z kolei miał biegać z Kubą. Na treningu pojawił się jeszcze
Mateusz, ale tylko się przywitał, bo jest jeszcze zmasakrowany niedzielnym
półmaratonem w Poznaniu (pobiegł całkiem dobrze). Ponieważ w zeszłym tygodniu
biegałem mocny trening w III zakresie w środę i 1 km odcinki w sobotę, teraz
postanowiłem pobiec w środę lżejszy trening, aby zachować siły na mocny trening
tempowy, który zaplanowałem na sobotę.
Amerykańscy biegacze często trenują na takich drogach. Osobiście wolę jednak leśne ścieżki. |
Ostatnimi dniami zaczynam czuć
się coraz lepiej, widać że trening który wykonuje przynosi spodziewane efekty -
biega mi się coraz lżej, co również oznacza że coraz przyjemniej. Zauważyłem że
moje tętno zaczyna spadać, także treningi tlenowe wykonuje mi się z łatwością. Podobnie
było dzisiaj. Zakres biegałem z Maćkiem, który jak już wcześniej wspomniałem
zawsze dobrze radzi sobie na tego typu treningach. Z tego co kojarzę, to
przebiegałem dziś najszybszy zakres co najmniej od października zeszłego roku,
ale mogę się mylić. Bardziej jednak istotne jest to, że cały czas biegło mi się
bardzo lekko i swobodnie. Najważniejsze w tym okresie to zmierzać pewnie
wytyczoną drogą i nie podpalać się na mało ważnych treningach, takich jak
dzisiejszy. Trening długodystansowy jest bardzo specyficzny, tutaj bardzo łatwo
"załatwić się" zbyt mocnym treningiem, co nie będzie potem miało
swojego przełożenia na zawodach. Stan idealny to osiąganie stałego progresu,
przy możliwie jak najlżejszym treningu. Warto więc trzymać nerwy na wodzy, tym
bardziej że będzie okazja się wyszumieć jak przyjdzie okres intensywnych
startów. A teraz można po prostu cieszyć się bieganiem!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz