niedziela, 7 kwietnia 2013

Niedzielna trzydziestka



Cześć!
     Jak co niedziela, tak i dzisiaj, w planie było przebiegnięcie ok. 2 godzinnego biegu w tempie I zakresu. Jedyne co odróżnia ten dzień od poprzednich to fakt, iż wczoraj Maciej od razu po treningu zadzwonił do trenera i umówił się z nim na dzisiejsze bieganie. Dlatego też mogłem dzisiaj zrobić wybieganie w całkiem dużej grupie zawodników, a za nami jechał trener na rowerze. Co ciekawe, rozbieganie biegaliśmy na pętli na ZOO, czyli kręciliśmy się na odcinku 1800 m. Na szczęście w dobrym towarzystwie czas szybko płynie.
    Chłopaki po ok. godzinie biegu zaczęli przyspieszać, także muszę przyznać że się trochę zmęczyłem. Mając w pamięci wczorajszy mocny trening, już pod sam koniec postanowiłem się więcej nie forsować i lekko zostałem z tyłu. Potem wspólnie z Radkiem, który dołączył do treningu w jego trakcie, wróciłem już spokojnie do oddalonego o niecałe 2 km od pętli samochodu.Łącznie przebiegłem pewnie powyżej trzydziestu kilometrów - jeśli nie wliczać górskich wycieczek, był to chyba najdłuższy trening w moim życiu.
      Fajną rzeczą było dzisiaj to, że pierwszy raz na treningu stwierdziłem że ubrałem się trochę za ciepło! Po miesiącach treningów, kiedy mróz sięgał 10 stopni lub niżej, była to miła odmiana. Bieg w ziemie wiązał się zawsze z koniecznością noszenia wielu warstw odzieży biegowej. Całe szczęście że teraz na rynku odzieży mamy całkiem duży wybór rzeczy technicznych, czyli odprowadzających wilgoć, z membranami przeciwko wiatrowi etc. Takie ciuchy naprawdę ułatwiają życie, tym bardziej że pamiętam jeszcze czasy kiedy biegało się w bawełnie. W dzisiejszych czasach to nie do pomyślenia. Mimo że zebranie takiej technicznej "kolekcji" ubrań nie jest może najtańszą sprawą (nawet jak kupuje się tańsze ciuchy), to sądzę że warto się w taki sprzęt zaopatrzyć. Sądzę że tej zimy uchroniło to mnie przed poważniejszymi chorobami - 2 razy wprawdzie byłem lekko zaziębiony, ale na szczęście skończyło się w obu przypadkach na 2 dniach przerwy w bieganiu i tyle. Kolejnym plusem takich jest ich lekkość i dopasowanie, dzięki czemu rzeczy nie przeszkadzają nawet w szybkim bieganiu, co dla mnie osobiście jest bardzo ważne. 

Przed szybkim treningiem warto zrzucić zbędne warstwy odzieży i zmienić obuwie na startowe. Jak widać czasem do treningu przydaje się także samochód.
Pamiętam jak jeszcze biegałem w bawełnianych ciuchach, to jak nasiąkły potem, lub zamokły od deszczu, zaczynały swoje ważyć, a poza tym śmiesznie się rozciągały i robiły się chyba z rozmiar większe. Musiało to wyglądać komicznie. Teraz za to możemy cieszyć się z komfortu biegania niemalże w każdych warunkach. Ja jednak zaczynam już odliczać czas do momentu, aż będzie można iść pobiegać w spodenkach i koszulce startowej. Niemniej miłą odmianą będzie już te naście stopni, które synoptycy zapowiadają - oby teraz się już nie pomylili...

2 komentarze:

  1. Nie liczą się ubrania, liczy się charakter ;-P
    Będzie wesoło jak na pewnym biegu ogra Cię człowiek w trampkach i bawełnianej koszulce :-)
    Wystarczy pamiętać o barwnej osobie naszego Kolegi K.R.

    Z wesołym pozdrowieniem

    OdpowiedzUsuń
  2. Pokaż mi miejsce, w którym stwierdziłem że techniczna odzież sprawia, że będziesz szybciej biegał... Sens mojej wypowiedzi był taki, że z pewnością wpływa to na komfort biegania, a może również uchronić od niepotrzebnych przeziębień w zimie. Oczywiście mam świadomość że jestem słabszy od np. bosonogiego Kenijczyka, tyle tylko że jemu odmarzną palce, a mnie w butach nie. Mniej więcej taka sama zasada jest z ciuchami. Da się biegać w bawełnie i w trampach, tylko mi powiedz po co? :P

    OdpowiedzUsuń