Cześć!
Po wydarzeniach w Bostonie czas
znowu wrócić do pisania bloga, tym bardziej że już sporo w tym tygodniu
pobiegałem, a co istotne, w niedziele będzie można zobaczyć w telewizji relację
na żywo z kolejnych maratonów - w Warszawie i Londynie.
W ostatnim czasie starałem się
sumiennie wykonywać mój plan treningowy. W poniedziałek robiłem lekkie
wybieganie z szybkimi przebieżkami na stadionie. We wtorek przełożyłem trening
który zwykle wykonywałem w środę, czyli biegałem bieg ciągły, ale w III zakresie
- było ciężko ze względu na silny wiatr, który wiał akurat na prostej gdzie
miałem pod górę. Z tego względu postanowiłem skrócić trening do 10 km, jednakże
cieszy mnie to, że wykonałem go w niezłym tempie. Pewnie zrobiłbym cały trening
gdybym miał z kim biegać kto dałby zmianę co jakiś czas, ale praktycznie
wszyscy z mojej grupy biegają w maratonie i teraz będę po prostu musiał biegać
sam. Dzisiaj z kolei obudziłem się z bólem gardła, co mnie trochę zaniepokoiło,
więc pierwotnie postanowiłem porządnie się wyspać i wcale dziś nie biegać
(wróciłem do łóżka, bo miałem biegać rano), jednakże okazało się że skończyłem
wcześniej zajęcia i przed wieczorną pracą mogłem jeszcze wyskoczyć na krótkie
wybieganie, bo poczułem się w ciągu dnia lepiej, a pogoda ostatnio zachęca do
spędzania czasu na powietrzu. Po bieganiu zrobiłem ok. 30 min sprawności, ze
szczególnym akcentem skoncentrowanym na pasie biodrowym, który jest kluczowym elementem
w bieganiu.
Teraz, zgodnie z obietnicą
postanowiłem zaprezentować mojego pomocnika w automasażu czyli Kijka – The Stick. Kijek jest po prostu kawałek plastikowej rurki z rękojeściami na obu końcach, wraz z małymi rolkami, które służą do masażu.
Jak już pisałem poprzednio,
automasaż jest jedną z form regeneracji organizmu po ciężkim treningu. Kijek
został przeze mnie zakupiony chyba w 2009 roku. Kuba kupował kijka ze Stanów,
no i ja też się załapałem. Tak jak już pewnie wspominałem, miałem i mam
tendencję do napięć mięśniowych, o czym powiedziała mi kiedyś rehabilitantka
podczas leczenia kontuzji. W związku z powyższym, aby unikać kontuzji, muszę
szczególną uwagę zwracać na to, aby porządnie rozciągać mięśnie po treningu. Dodatkowo,
na rozluźnienie i regenerację mięśni dobrze działa masaż, go którego przydatnym
urządzeniem jest Kijek - The Stick. Kijek jest pomysłem rodem z Ameryki.
Przyznam, że jak patrzę na Kijka, to tak sobie myślę, że tylko Amerykanie mogli
to wymyślić - gadżet genialny w swojej prostocie, a przy tym w praktyce
sprawdza się świetnie. Dokładnie tak można określić Kijka.
Zaletą kijka jest fakt, że można
nim wymasować bardzo szybko duże partie mięśniowe, które intensywnie pracują
podczas treningu biegowego. Wystarczy ok. 20 - 30 razy "zrolować"
mięsień i gotowe. Masaż całych nóg trwa może z 2 minuty, a różnica
"po" jest zauważalna - od razu czuję, że mięśnie są bardziej miękkie
i elastyczne. Osobiście stosuję Kijka po mocniejszych akcentach treningowych,
albo wtedy gdy mam w planie wykonanie 2 treningów w ciągu dnia. Zawsze stosuję
Kijka po treningu, nie zdarzyło mi się masować nim przed bieganiem, uważam to
po prostu za zbędne. Nie jestem ponadto przekonany, czy stosowanie go co
dziennie, po każdym treningu, na dłuższą metę byłoby dla organizmu dobre.
Wierzę, że mięśnie muszą również same się regenerować, a regularne wspomaganie
się urządzeniami może spowodować, że organizm bez pomocy z zewnątrz nie będzie
mógł sobie sam dać rady z odbudową podniszczonych włókien mięśniowych wskutek
aplikacji bodźca, jakim jest trening.
Na polskim rynku w chwili obecnej
dostępne są różne odmiany Kijków. Ja mam ten najbardziej miękki, czyli wersję
Marathon. Dlatego też, na newralgiczne partie nóg (w moim wypadku łydki),
chwytam Kijka nie za uchwyty, tylko trochę bliżej środka, dzięki czemu staje
się on bardziej sztywny i można mocnej docisnąć go do nogi.
Uważam, że może to być fajny
pomysł na prezent dla biegacza amatora, tym bardziej, że w odróżnieniu do
innych mniej lub bardziej potrzebnych gadżetów, ten na prawdę działa. Dzięki
jego skuteczności, z pewnością nie będzie zalegał na półce swojego właściciela,
a pozostanie w regularnym użyciu. Jeżeli chcecie czegoś więcej dowiedzieć się o
Kijku i jego działaniu to odsyłam do strony producenta. Ja mogę śmiało stwierdzić,
że u mnie przyrząd ten sprawdza się świetnie jako element pomagający w
regeneracji obolałych po bieganiu mięśni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz