środa, 17 kwietnia 2013

Kijek



Cześć!
     Po wydarzeniach w Bostonie czas znowu wrócić do pisania bloga, tym bardziej że już sporo w tym tygodniu pobiegałem, a co istotne, w niedziele będzie można zobaczyć w telewizji relację na żywo z kolejnych maratonów - w Warszawie i Londynie.
    W ostatnim czasie starałem się sumiennie wykonywać mój plan treningowy. W poniedziałek robiłem lekkie wybieganie z szybkimi przebieżkami na stadionie. We wtorek przełożyłem trening który zwykle wykonywałem w środę, czyli biegałem bieg ciągły, ale w III zakresie - było ciężko ze względu na silny wiatr, który wiał akurat na prostej gdzie miałem pod górę. Z tego względu postanowiłem skrócić trening do 10 km, jednakże cieszy mnie to, że wykonałem go w niezłym tempie. Pewnie zrobiłbym cały trening gdybym miał z kim biegać kto dałby zmianę co jakiś czas, ale praktycznie wszyscy z mojej grupy biegają w maratonie i teraz będę po prostu musiał biegać sam. Dzisiaj z kolei obudziłem się z bólem gardła, co mnie trochę zaniepokoiło, więc pierwotnie postanowiłem porządnie się wyspać i wcale dziś nie biegać (wróciłem do łóżka, bo miałem biegać rano), jednakże okazało się że skończyłem wcześniej zajęcia i przed wieczorną pracą mogłem jeszcze wyskoczyć na krótkie wybieganie, bo poczułem się w ciągu dnia lepiej, a pogoda ostatnio zachęca do spędzania czasu na powietrzu. Po bieganiu zrobiłem ok. 30 min sprawności, ze szczególnym akcentem skoncentrowanym na pasie biodrowym, który jest kluczowym elementem w bieganiu.
     Teraz, zgodnie z obietnicą postanowiłem zaprezentować mojego pomocnika w automasażu czyli Kijka – The Stick. Kijek jest po prostu kawałek plastikowej rurki z rękojeściami na obu końcach, wraz z małymi rolkami, które służą do masażu.

   Jak już pisałem poprzednio, automasaż jest jedną z form regeneracji organizmu po ciężkim treningu. Kijek został przeze mnie zakupiony chyba w 2009 roku. Kuba kupował kijka ze Stanów, no i ja też się załapałem. Tak jak już pewnie wspominałem, miałem i mam tendencję do napięć mięśniowych, o czym powiedziała mi kiedyś rehabilitantka podczas leczenia kontuzji. W związku z powyższym, aby unikać kontuzji, muszę szczególną uwagę zwracać na to, aby porządnie rozciągać mięśnie po treningu. Dodatkowo, na rozluźnienie i regenerację mięśni dobrze działa masaż, go którego przydatnym urządzeniem jest Kijek - The Stick. Kijek jest pomysłem rodem z Ameryki. Przyznam, że jak patrzę na Kijka, to tak sobie myślę, że tylko Amerykanie mogli to wymyślić - gadżet genialny w swojej prostocie, a przy tym w praktyce sprawdza się świetnie. Dokładnie tak można określić Kijka.
   Zaletą kijka jest fakt, że można nim wymasować bardzo szybko duże partie mięśniowe, które intensywnie pracują podczas treningu biegowego. Wystarczy ok. 20 - 30 razy "zrolować" mięsień i gotowe. Masaż całych nóg trwa może z 2 minuty, a różnica "po" jest zauważalna - od razu czuję, że mięśnie są bardziej miękkie i elastyczne. Osobiście stosuję Kijka po mocniejszych akcentach treningowych, albo wtedy gdy mam w planie wykonanie 2 treningów w ciągu dnia. Zawsze stosuję Kijka po treningu, nie zdarzyło mi się masować nim przed bieganiem, uważam to po prostu za zbędne. Nie jestem ponadto przekonany, czy stosowanie go co dziennie, po każdym treningu, na dłuższą metę byłoby dla organizmu dobre. Wierzę, że mięśnie muszą również same się regenerować, a regularne wspomaganie się urządzeniami może spowodować, że organizm bez pomocy z zewnątrz nie będzie mógł sobie sam dać rady z odbudową podniszczonych włókien mięśniowych wskutek aplikacji bodźca, jakim jest trening.
     Na polskim rynku w chwili obecnej dostępne są różne odmiany Kijków. Ja mam ten najbardziej miękki, czyli wersję Marathon. Dlatego też, na newralgiczne partie nóg (w moim wypadku łydki), chwytam Kijka nie za uchwyty, tylko trochę bliżej środka, dzięki czemu staje się on bardziej sztywny i można mocnej docisnąć go do nogi.
    Uważam, że może to być fajny pomysł na prezent dla biegacza amatora, tym bardziej, że w odróżnieniu do innych mniej lub bardziej potrzebnych gadżetów, ten na prawdę działa. Dzięki jego skuteczności, z pewnością nie będzie zalegał na półce swojego właściciela, a pozostanie w regularnym użyciu. Jeżeli chcecie czegoś więcej dowiedzieć się o Kijku i jego działaniu to odsyłam do strony producenta. Ja mogę śmiało stwierdzić, że u mnie przyrząd ten sprawdza się świetnie jako element pomagający w regeneracji obolałych po bieganiu mięśni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz