Cześć!
Tytuł dzisiejszego posta o lekkim
zabarwieniu cukierniczym, ale jak się przekonacie, nie było tak słodko - no
przynajmniej na początku...
Dziś zgodnie z planem,
punktualnie o 16:10 spotkaliśmy się na treningu na ZOO z Kubą, Danielem,
Mateuszem i Maćkiem. W planie było bieganie wytrzymałości biegowej w III
zakresie, a więc to co Daniels nazywa treningiem progowym. Jak już wspomniałem
wczoraj można tutaj zastosować 2 warianty - albo biegamy bieg ciągły, albo
kilkukilometrowe odcinki z małymi przerwami (ok. 1 min na każde 5 minut biegu -
mniej więcej tak to powinno wyglądać). My dziś biegaliśmy tę drugą opcję, czyli
3 x 4km. Muszę w tym miejscu zaznaczyć, że jest to trudny trening - tempo w
moim wypadku oscyluje w okolicach teoretycznego
godzinnego wyścigu, co oznacza, że tempo jest wymagające i trzeba je wytrzymać
przez dłuższy czas. Trening ten ma za zadanie budowanie wytrzymałości pod
dystans. W związku z tym że posiłkuje się w ustalaniu moich prędkości
treningowych tabelami Danielsa, to niestety muszę przyznać, że dziś Daniels
przeliczył się z moimi możliwościami. A właściwie to sam się przeliczyłem, bo
zwykle tabele Danielsa traktuję jako takie optimum, do którego dążę. Dzisiaj z
kolei postanowiłem dostosować się do prędkości Daniela i Kuby, co jednocześnie
było moją górą granicą intensywności. Jednakże dzisiaj należało uwzględnić
okres w treningu (początek biegów na prędkościach około startowych), jak
również pogodę (mimo wszystko chłodno + całkiem mocny wiatr na jednej prostej)
no i ukształtowanie terenu (300 m podbieg i 2 ostre nawroty na każdym
kilometrze), czyli biegać przynajmniej 2 sekundy wolniej na każdym kilometrze.
Tymczasem zaczęliśmy jeszcze szybciej niż było zakładane. Od początku czułem że
jest szybko, więc nie szarpałem się na bieganie w grupie, tylko zostałem trochę
z tyłu, biegnąc we własnym tempie. Ze mną został również Maciej, tak więc nie
byłem zupełnie sam. 2 odcinek również zacząłem z chłopakami, ale znów w połowie
dystansu zaczęli mi odbiegać. Zawsze w takim momencie jest kryzys psychiczny,
jednak postanowiłem powalczyć i na 3 odcinek wybiegłem już sam, biegnąc
spokojniej, jednakże odczuwałem trudy poprzednich biegów, więc nie było
rewelacyjne.
Tak to nieraz jest, że nie idzie
za dobrze, jednak najważniejsze żeby dobrze czuć się i biegać na zawodach, a
niektóre treningi należy po prostu zrobić, aby później było lepiej. Wielki
szacunek dla chłopaków - oni przelecieli jeszcze 4 odcinek, który był chyba ich
najszybszym, także zrobili kawał roboty. Co ciekawe, Kuba rano robił jeszcze
trening pływacki - kosmos!
Generalka |
Po mocnym treningu który
wykonałem, wziąłem szybki prysznic na gdańskim AWFie i potem mogłem spokojnie
udać się na dekorację cyklu Grand Prix Z Biegiem Natury. Obejrzeliśmy fajnie
obrazki ze wszystkich biegów, potem dekoracja zwycięzców, zdjęcia - jednym
słowem wisienka na torcie po dzisiejszym treningu. Właśnie dla takich chwil
warto męczyć się i trenować - tak jak dziś.
Zwycięzcy klasyfikacji drużynowej :) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz