środa, 24 kwietnia 2013

Przede wszystkim zysk!



Cześć!
            Zanim odniosę się do myśli przewodniej dzisiejszego postu, pozwolę sobie w skrócie streścić do robiłem na treningach przez ostatnie dni.
            W poniedziałek zrobiłem kilkanaście kilometrów spokojnego wybiegania. Dzięki czemu mogłem spokojnie zregenerować się po tempie i długim wybieganiu w niedziele. Wczoraj, to jest we wtorek zrobiłem na rozgrzewkę 8 km spokojnego biegu, a właściwym treningiem było bieganie szybkości w ilości 3 km. Trening ten zrobiłem na stadionie Wydziału Farmacji Akademii Medycznej, który swoje najlepsze lata ma już za sobą i teraz systematycznie niszczeje. Oczywiście nie można na nim oczekiwać tartanu, więc biegałem po żużlu. Starałem się biegać luźno i żwawo, bez problemu rozpędzałem się do zakładanych prędkości, a stosunkowo długa przerwa pozwoliła mi na przystępowanie do kolejnych odcinków wypoczęty i gotowy do utrzymania zakładanej prędkości. W bieganiu treningu szybkościowego nie chodzi o to, aby być totalnie zajechanym, wręcz przeciwnie - celem jest tutaj utrzymanie submaksymalnej prędkości na każdym bieganym odcinku, ponadto bieg musi moim zdaniem charakteryzować się również poprawną techniką. Zachowanie wszystkich tych warunków nie jest możliwe podczas krótkiej przerwy, zresztą w takim wypadku wchodzimy już w sferę biegu na niepełnym wypoczynku, co jest charakterystyczne dla treningu interwałowego (często zwane przeze mnie tempem). Mimo że sam trening nie wydaje się za bardzo męczący, w szczególności dla biegaczy długodystansowych (ze względu na dłuższe przerwy i relatywnie krótki wysiłek), to jednak mięśnie intensywnie pracują podczas takiego bodźca. Dlatego uważam, że docelowo lepiej jest wykonać ten trening np. w środę, przy założeniu że we wtorek biega się drugi zakres, bądź kiedy planujemy biegać w tygodniu III zakres np. w środę, to szybkość ja bym zrobił w poniedziałek, tak aby dać mięśniom odpocząć po szybkim bieganiu. Wierzę że regularne bieganie treningów szybkościowych, pozwala na znaczną poprawę techniki biegu, dzięki czemu możemy z większą swobodą utrzymywać dobrą prędkość na zawodach, która wydaje się wtedy łatwiejsza do osiągnięcia. Oczywiście niebagatelne znaczenie trening szybkościowy ma również podczas finiszu i mówię tu o każdym dystansie. Mój trener zwykł mawiać, że dobry finisz to połączenie siły i wytrzymałości, jednakże osoba szybka, która posiada większy zapas prędkości, moim zdaniem może łatwiej "wskoczyć" na wyższą prędkość, a potem - dzięki właśnie sile i wytrzymałości - utrzymać rytm (kadencję) kroków i wyprzedzić rywali na końcówce biegu. Szkoda tylko że zimowa pogoda nie pozwala na bieganie krótkich, szybkich odcinków w zimę, ale wciąż się łudzę, że kiedyś powstanie hala lekkoatletyczna i będzie dostępna dla wszystkich obywateli.
            W dniu dzisiejszym z kolei musiałem zrobić sobie przymusową przerwę w bieganiu, bo po prostu nie wyrobiłem się już w natłoku obowiązków. Cóż, nie zawsze plan treningowy da się zrealizować w 100%, a właściwie powinien powiedzieć, że nigdy się nie da.
 
            Jakiś czas temu Maciek podczas rozmowy na treningu powiedział mi że szkoda że nie podaję moich czasów, w jakich biegałem kolejne odcinki. Chociaż rozumiem jego ciekawość, przyznam że jest to zabieg celowy, więc raczej nie spodziewajcie się jakiś rewolucji w tej materii. Przede wszystkim uważam że nie ma to najmniejszego znaczenia. W bieganiu, jak chyba w każdej dyscyplinie wytrzymałościowej nigdy do końca nie jest tak, że 2+2=4. Mam tutaj na myśli, że nigdy nie zdarzy się, że na taki sam bodziec treningowy, każdy biegacz zareaguje w ten sam sposób. Przykład: jeśli powiem że biegałem 5x2km w tempie 3:16 na kilometr, na przerwie 2 min, to dla jednego zawodnika bo będzie trening tempowy, a dla innego np. bieg w III lub może nawet w II zakresie. Co więcej, np. gdybym ten właśnie trening zrobiło 2 zawodników o zbliżonych rekordach życiowych, to może okazać się, że 1 będzie zmęczony po takim bieganiu przez kilka dni, a drugi nie odczuje tego za bardzo i będzie gotowy za 2 dni pobiec kolejny akcent. Zmierzam do tego, że każdy z nas jest inny, co więcej często o formie biegacza amatora decydują czynniki pozasportowe (niewyspanie, stres itd.), tak więc kopiowanie treningów 1 do 1 po kimś jest pozbawione sensu, bo może okazać się, że zakładane prędkości są po prostu zbyt duże, lub przerwa zbyt krótka. 
      W trakcie mojego bądź co bądź w miarę krótkiego stażu kiedy sam piszę sobie treningi nauczyłem się prostej zasady, coś na wzór "kupuj tanio, sprzedaj drogo" - czyli trenuj możliwie jak najlżej aby osiągnąć maksymalny rezultat. Jest bowiem pewna granica, po przekroczeniu której rośnie już tylko zmęczenie, a nie forma sportowa. Na marginesie mogę dodać, że to co ja intuicyjnie wyczuwałem, bo nie jestem zawodowym trenerem, ani nie odbierałem wykształcenia kierunkowego w tej dziedzinie, opisał świetnie Daniels w swojej książce. Być może dlatego tak odpowiada mi to, co jest w niej napisane.
            Dlatego też uważam że zawsze warto szukać swojej drogi do osiągnięcia swojego biegowego celu, a droga do niego zawsze wiedzie przez indywidualne podejście do treningu, przy uwzględnieniu swoich możliwości i sportowych aspiracji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz