Cześć!
Zanim
odniosę się do myśli przewodniej dzisiejszego postu, pozwolę sobie w skrócie
streścić do robiłem na treningach przez ostatnie dni.
W
poniedziałek zrobiłem kilkanaście kilometrów spokojnego wybiegania. Dzięki
czemu mogłem spokojnie zregenerować się po tempie i długim wybieganiu w
niedziele. Wczoraj, to jest we wtorek zrobiłem na rozgrzewkę 8 km spokojnego
biegu, a właściwym treningiem było bieganie szybkości w ilości 3 km. Trening
ten zrobiłem na stadionie Wydziału Farmacji Akademii Medycznej, który swoje
najlepsze lata ma już za sobą i teraz systematycznie niszczeje. Oczywiście nie można
na nim oczekiwać tartanu, więc biegałem po żużlu. Starałem się biegać luźno i
żwawo, bez problemu rozpędzałem się do zakładanych prędkości, a stosunkowo długa
przerwa pozwoliła mi na przystępowanie do kolejnych odcinków wypoczęty i gotowy
do utrzymania zakładanej prędkości. W bieganiu treningu szybkościowego nie
chodzi o to, aby być totalnie zajechanym, wręcz przeciwnie - celem jest tutaj
utrzymanie submaksymalnej prędkości na każdym bieganym odcinku, ponadto bieg
musi moim zdaniem charakteryzować się również poprawną techniką. Zachowanie wszystkich
tych warunków nie jest możliwe podczas krótkiej przerwy, zresztą w takim
wypadku wchodzimy już w sferę biegu na niepełnym wypoczynku, co jest
charakterystyczne dla treningu interwałowego (często zwane przeze mnie tempem).
Mimo że sam trening nie wydaje się za bardzo męczący, w szczególności dla
biegaczy długodystansowych (ze względu na dłuższe przerwy i relatywnie krótki wysiłek),
to jednak mięśnie intensywnie pracują podczas takiego bodźca. Dlatego uważam, że
docelowo lepiej jest wykonać ten trening np. w środę, przy założeniu że we
wtorek biega się drugi zakres, bądź kiedy planujemy biegać w tygodniu III
zakres np. w środę, to szybkość ja bym zrobił w poniedziałek, tak aby dać
mięśniom odpocząć po szybkim bieganiu. Wierzę że regularne bieganie treningów
szybkościowych, pozwala na znaczną poprawę techniki biegu, dzięki czemu możemy
z większą swobodą utrzymywać dobrą prędkość na zawodach, która wydaje się wtedy
łatwiejsza do osiągnięcia. Oczywiście niebagatelne znaczenie trening
szybkościowy ma również podczas finiszu i mówię tu o każdym dystansie. Mój
trener zwykł mawiać, że dobry finisz to połączenie siły i wytrzymałości, jednakże
osoba szybka, która posiada większy zapas prędkości, moim zdaniem może łatwiej
"wskoczyć" na wyższą prędkość, a potem - dzięki właśnie sile i
wytrzymałości - utrzymać rytm (kadencję) kroków i wyprzedzić rywali na końcówce
biegu. Szkoda tylko że zimowa pogoda nie pozwala na bieganie krótkich, szybkich
odcinków w zimę, ale wciąż się łudzę, że kiedyś powstanie hala lekkoatletyczna i
będzie dostępna dla wszystkich obywateli.
W
dniu dzisiejszym z kolei musiałem zrobić sobie przymusową przerwę w bieganiu,
bo po prostu nie wyrobiłem się już w natłoku obowiązków. Cóż, nie zawsze plan
treningowy da się zrealizować w 100%, a właściwie powinien powiedzieć, że nigdy
się nie da.
Jakiś
czas temu Maciek podczas rozmowy na treningu powiedział mi że szkoda że nie
podaję moich czasów, w jakich biegałem kolejne odcinki. Chociaż rozumiem jego
ciekawość, przyznam że jest to zabieg celowy, więc raczej nie spodziewajcie się
jakiś rewolucji w tej materii. Przede wszystkim uważam że nie ma to najmniejszego
znaczenia. W bieganiu, jak chyba w każdej dyscyplinie wytrzymałościowej nigdy do końca nie jest tak, że 2+2=4. Mam tutaj na myśli, że nigdy
nie zdarzy się, że na taki sam bodziec treningowy, każdy biegacz zareaguje w
ten sam sposób. Przykład: jeśli powiem że biegałem 5x2km w tempie 3:16 na
kilometr, na przerwie 2 min, to dla jednego zawodnika bo będzie trening
tempowy, a dla innego np. bieg w III lub może nawet w II zakresie. Co więcej,
np. gdybym ten właśnie trening zrobiło 2 zawodników o zbliżonych rekordach życiowych,
to może okazać się, że 1 będzie zmęczony po takim bieganiu przez kilka dni, a
drugi nie odczuje tego za bardzo i będzie gotowy za 2 dni pobiec kolejny
akcent. Zmierzam do tego, że każdy z nas jest inny, co więcej często o formie
biegacza amatora decydują czynniki pozasportowe (niewyspanie, stres itd.), tak
więc kopiowanie treningów 1 do 1 po kimś jest pozbawione sensu, bo może okazać
się, że zakładane prędkości są po prostu zbyt duże, lub przerwa zbyt krótka.
W
trakcie mojego bądź co bądź w miarę krótkiego stażu kiedy sam piszę sobie
treningi nauczyłem się prostej zasady, coś na wzór "kupuj tanio, sprzedaj
drogo" - czyli trenuj możliwie jak najlżej aby osiągnąć maksymalny
rezultat. Jest bowiem pewna granica, po przekroczeniu której rośnie już tylko
zmęczenie, a nie forma sportowa. Na marginesie mogę dodać, że to co ja
intuicyjnie wyczuwałem, bo nie jestem zawodowym trenerem, ani nie odbierałem
wykształcenia kierunkowego w tej dziedzinie, opisał świetnie Daniels w swojej
książce. Być może dlatego tak odpowiada mi to, co jest w niej napisane.
Dlatego
też uważam że zawsze warto szukać swojej drogi do osiągnięcia swojego biegowego
celu, a droga do niego zawsze wiedzie przez indywidualne podejście do treningu,
przy uwzględnieniu swoich możliwości i sportowych aspiracji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz