Cześć!
Dzisiaj lekki
dzień, bo wykonywałem tylko rozruch. W związku z tym własnie o rozruchu, rozgrzewce
i ostatnich chwilach przed startem będzie dziś mowa.
Ostatni dzień
przed startem jest dnie, kiedy już nic w treningu nie można zrobić, koniecznym
natomiast jest aby odpocząć. Tutaj są do wyboru dwie opcje – albo rezygnujemy
całkowicie z biegania, albo robimy lekki rozruch. Obie opcje w zasadzie są
dobre, i należy je stosować w zależności od indywidualnego podejścia. Osobiście
przed zimowymi startami wybierałem wolne. Było to spowodowane niskimi
temperaturami, a takich warunkach nie lubię za bardzo biegać, a zresztą w
tamtym okresie robiłem dużo rozbiegań i II zakresów, a więc treningów, które nie
były jakoś mocno obciążające mięśnie, czyli nie było konieczne jakieś specjalne
regenerowanie się po treningach. W tamtym okresie wybór dnia wolnego był moim
zdaniem wskazany, zawsze biegało mi się dobrze.
Obecnie
wybieram wariant drugi, czyli delikatny rozruch. Powszechnie wiadomo, że
mięśnie które zostaną dobrze dotlenione i ukrwione, szybciej się odbudowują.
Dlatego zawsze po zawodach i mocnych treningach robi się roztruchanie. To samo dotyczy
rozruchów, tak więc dzisiaj pójdę się pokulać przez pół godziny w czasie
którego zrobię marszobieg z moją dziewczyną Dorotą. Myślę, że po ostatnich
tygodniach kiedy było sporo mocnych akcentów, taki relaks z pewnością nie
zaszkodzi, a może tylko pomóc.
Teraz odnośnie
ostatnich godzin przed startem. W zasadzie należałoby już myśleć o starcie
przynajmniej dzień wcześniej. Także zaczynamy od systematycznego nawadniania
organizmu. Jeżeli chodzi o nawyk regularnego picia, to ja nie mam z tym
specjalnych problemów, lata treningów i można powiedzieć że piję odpowiednio,
bez jakiegoś szczególnego myślenia o tym. Szczególnie ważne jest, aby nie
zapominać o tym w dzień zawodów. Z pewnością niepokojącym zjawiskiem jest,
kiedy wychodząc na rozgrzewkę przed startem zaczyna nam się kleić w ustach – to
znak, że właśnie w tych newralgicznych momentach przyjęliśmy za mało płynów. Myślę
że najlepszymi płynami nawadniającymi jeszcze przed startem są soki i woda
mineralna, pita na zmianę. W dzień startu można sobie pozwolić na trochę
izotoniku, chociaż ja już na godzinę przed startem nie pije nic słodkiego,
tylko woda, bo źle się po słodkim czuję w trakcie biegu.
Kolejną ważna
rzeczą jest dobry sen, dla mnie jest to przynajmniej 7,5 – 8,5 godziny + mała
drzemka w ciągu dnia. W moim przypadku sen ma zbawienny wpływ na odprężenie i
relaks przed startem.
Dalej, skoro
było o piciu, to teraz należałoby wspomnieć o jedzeniu. Dobrze jest ograniczyć przynajmniej
na dzień wcześniej spożywanie tłustych potraw i słodkich napojów. Na śniadanie
przed startem nie polecam wynalazków, ja zwykle spożywam to samo co jem
zazwyczaj, czyli kilka kanapek z białego chleba.
Przed startem staram
się być w miejscu zawodów odpowiednio wcześniej, aby zapoznać się z warunkami,
ewentualnie z trasą jeśli biegnę po raz pierwszy i zobaczyć, który z rywali
będzie startował. Następnie staram się dokonać wizualizacji wariantów, jakie
mogą się wydarzyć w czasie biegu. Niewątpliwie organizm lepiej znosi warunki,
do których jest przygotowany, zarówno fizycznie jak i mentalnie.
Rozgrzewkę też
wykonuję taką samą, jak podczas rozgrzewki przed akcentami na treningach. Nie
dość, że dobra rozgrzewka pozwala na optymalne przygotowanie do startów, to
jeszcze pozwalana na wyluzowanie psychiczne. Na kilka chwil przed startem kiedy
do głosu dochodzi stres przed startem, ostatnią rzeczą jest wymyślanie ćwiczeń
i zastanawianie się, co w danym momencie należałoby zrobić. Kiedy rozgrzewka jest przez
nas opracowana i ciągle powtarzana na treningach, unikniemy sytuacji kiedy nie
wyrobimy się z rozgrzewką i będziemy niedogrzani przed startem. Ja zawsze po
rozgrzewce zostawiam sobie jeszcze minimum 5 minut na złapanie oddechu i chwilę
koncentracji. Wtedy czuję się gotowy do startu.
Jutro
zapowiada się ciekawy dzień, w końcu będzie można sprawdzić swoją formę.
Wieczorem postaram się napisać jak było.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz