Cześć!
Dzisiaj
pierwszy raz od półtorej miesiąca startowałem. Bieg odbywał się w miejscowości
Linia (powiat Wejherowski), na dystansie ok. 7,8 km. Trasa prawie w całości
wiodła po piaszczystych ścieżkach leśnych i polnych, z wyjątkiem kilku
fragmentów po tartanowej (!!!) bieżni. Co do bieżni - byłem w ciężkim szoku że
w tak małej miejscowości mają 4 torowy tartan, dobrej jakości. Aż dziw że
Gdańsk dalej nie doczekał się miejskiego stadionu z bieżnią tartanową, który
byłby dostępny dla ogółu mieszkańców... Profil trasy był pagórkowaty, z jednym
mocnym podbiegiem ok. 200/250 m, który trzeba było pokonać 3 razy. Całość
biegało się po 1 km pętli, potem wbiegało się na 2 duże pętle między
okolicznymi gospodarstwami i lasem, a na koniec trzeba było pokonać jakieś 450
m po tartanie. Pogoda nie była może wymarzoną dla mnie jeżeli chodzi o starty,
bo przed biegiem było chłodno, ale na sam start wyszło słońce i zrobiło się
całkiem ciepło. Bieganie utrudniał szczególnie wiatr, co jest standardem w województwie
pomorskim, jednakże tutaj było kilka całkowicie odkrytych fragmentów, gdzie
biegacz był mocno narażony na podmuchy.
Największymi
faworytami biegu byli Tadek Zblewski i Piotr Pobłocki. Obaj jak na razie
prezentują wyższy poziom sportowy niż ja (w szczególności Tadek), więc plan był
taki, aby możliwie jak najdłużej trzymać się czuba i ewentualnie potem z
długiego finiszu atakować. Bieg rozpoczął się spokojnie, tym bardziej że na
samym początku zaczynało się od podbiegu. Na pierwszym kilometrze ukształtowała
ok. 5 osobowa czołówka, w której się znalazłem. Status quo utrzymywał się do
końca 1 dużej pętli, kiedy stało się jasne że wygra któryś z wymienionych wyżej
zawodników, lub ja. Wtedy to zająłem 3 lokatę i starałem się trzymać blisko Piotra
Pobłockiego. Niestety 2 pętla w moim wykonaniu nie była udana. Przyznam że
trochę się zagotowałem. Kiedy udawało mi się zbliżać do 2 zawodnika, ten znowu
mi odbiegał i tak w kółko. Szczerze mówiąc to zależało mi na tym, aby powalczyć
i móc biec mu na plecach kiedy wbiegniemy na nieosłoniętą od wiatru drogę, co
jednak się nie udało. O dziwo wtedy właśnie zacząłem mocno odrabiać straty, za
co chyba zapłaciłem na dalszym odcinku, który był zbiegiem po leśnej ścieżce. Niestety
w momencie kiedy wbiegałem na stadion miałem znowu dużą stratę do drugiego. Jednakże
kiedy poczułem tartan pod stopami zebrałem się w sobie i zacząłem szaleńczo
gonić rywala. Przewidywałem że nie uda mi się już wskoczyć na 2 miejsce, ale
chciałem przynajmniej maksymalnie zniwelować dzielącą mnie stratę, co się
udało.
Start
oceniam pozytywnie, nie był to perfekcyjny bieg w moim wykonaniu, co jednak
zapewne wynika z faktu, że mało ostatnio startowałem. Okoliczność o której
wspomniałem moim zdaniem zadecydowała o tym, że dziś było tylko 3 miejsce. Jednakże
jestem przekonany, że takie podbijające starty okażą się dobrym przetarciem
przed biegiem w Gdyni 11 maja, gdzie mam nadzieje na ładną życiówkę.
Co
do samej imprezy to oceniam ją bardzo pozytywnie. Klimat miasteczkowego pikniku
bardzo mi odpowiadał. Przed biegami odbyła się nawet modlitwa prowadzona przez
proboszcza miejscowej parafii, byli również lokalni decydenci i orkiestra dęta
(klimat przypominał ten z serialu "Ranczo"). Fajnie że bieg
odwiedziło sporo lokalnych mieszkańców (raczej nie startowali, ale oglądali),
którzy licznie oblegali miejsce startu i mety, co zawsze motywuje do szybkiego
biegania. Trasa jest całkiem ciekawa i stanowi dobrą odskocznię od biegów na
szosie. Jedyne czego mi brakowało to... kiełbasek z grilla :)
Dekoracja w kategorii |
Po
biegu wspólnie z Dorotą, Gosią i Tomkiem (którzy pojechali z nami kibicować),
pojechaliśmy jeszcze zobaczyć co słychać na zawodach w Żukowie. Tam oprócz
przekazania gratulacji biegającym chłopakom, pogadaliśmy trochę między innymi z
Trenerem, a po dekoracji, wszyscy bardzo zmęczeni wróciliśmy do domu.
Tegoroczne trofea |
A jaki czas udalo sie uzyskac :-) ?
OdpowiedzUsuńMusimy się wziąć mocno do pracy :-)
OdpowiedzUsuń